Prawie 37 proc. sięga skala zwyżek indeksu WIG w porównaniu z dołkiem z października. Zyski z obliczanego przez Stooq indeksu cenowego, na który – w przeciwieństwie do WIG-u – największy wpływ mają najmniejsze spółki, są wyraźnie skromniejsze, ale nadal przekraczają 11 proc. Obserwowane jesienią paniczne nastroje, związane z obawami, że sprowokowany przez politykę Kremla skok cen energii wpędzi Europę w głęboką recesję, ustąpiły w tym czasie miejsca ostrożnemu optymizmowi.
Tylko wyższe od historycznej normy temperatury w sezonie grzewczym, a więc czynnik całkowicie losowy, pozwoliły na złagodzenie kryzysu energetycznego w krajach Unii Europejskiej. Ekonomiści skłaniają się teraz ku ocenie, że recesji na Starym Kontynencie uda się uniknąć zupełnie, choć wcale nie jest to takie pewne w przypadku USA. Do Europy gremialnie powrócił globalny kapitał, co zaowocowało zdecydowanym umocnieniem euro do dolara oraz indeksów akcji.
Odbicie od linii trendu
W rezultacie wyrażony w amerykańskiej walucie i skorygowany o dywidendy wskaźnik STOXX Europe 600 USD TR od dna z końca września zyskał już 35 proc. To właśnie związane z tą falą optymizmu napływy kapitału stoją za potężnymi zwyżkami notowań największych spółek na GPW i mniej wyraźną na tym tle poprawą nastawienia do szerokiego rynku. Aby ocenić, jakie są szanse na kontynuację zwyżek, przyjrzyjmy się kilku wykresom.
Optymizmem zdecydowanie napawa bliskość wsparć wynikających z wieloletnich tendencji wzrostowych, zarówno na wykresie WIG-u, jak i wskaźnika cenowego Stooq Poland All Stocks. Ten pozytywny wydźwięk nie zmieni się, jeśli zamiast indeksów wyrażonych nominalnie w złotym analizie poddamy relację ich wartości oraz cen złota. W warunkach wpływu inflacji to konieczny zabieg, bo sprowadza się on de facto do wyrażenia cen akcji w złocie, czyli twardej walucie, która w odróżnieniu od „papierowego” pieniądza jest odporna na utratę wartości.