Statystyczny inwestor z niewielkim lub żadnym doświadczeniem otwiera pozycję na rynku, mając w głowie oczekiwaną, zazwyczaj wysoką, stopę zwrotu. Zapomina albo celowo wypiera ze swojej świadomości możliwość poniesienia straty. Konsekwencją tego podejścia jest brak planu B i brak metody zarządzania ryzykiem. A właśnie od uświadomienia sobie tego ostatniego powinno się zaczynać każdą przygodę z rynkiem finansowym. Czy mówimy o akcjach, obligacjach, czy o lokacie bankowej – zawsze powinniśmy mieć świadomość tego, że coś może pójść nie po naszej myśli. Dlatego tak istotne jest, by znać pojęcie ryzyka, sposoby jego kalkulacji i odpowiednie metody zarządzania kapitałem dopasowane do charakterystyki danego rynku. Profesor Krzysztof Borowski kompleksowo zajął się tą tematyką w książce „Miary ryzyka na rynku akcji i obligacji". Jest to lektura czysto narzędziowa. Pokazuje nam, jak w liczbowy sposób ująć rynkowe niebezpieczeństwo. Poznajemy podstawowe miary ryzyka, jak odchylenie standardowe czy czas trwania obligacji (duration), przez bardziej zaawansowane, jak Value At Risk, aż po metody stosowane w analizie technicznej. Przy tego typu publikacjach nie da się uniknąć matematyki i wzorów, więc jeśli ktoś ma alergię na terminy typu wariancja, wartość bezwzględna, logarytm czy rozkład normalny, to powinien przed lekturą odrobić pracę domową z podstaw królowej nauk. To dobre i dla głowy, i dla portfela.