Skup akcji czy dywidenda – co jest lepsze dla inwestorów?

Gościem programu Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Krzysztof Kuper, dyrektor departamentu analiz w Polskim Domu Maklerskim.

Publikacja: 30.01.2018 16:05

Ostatnio coraz więcej spółek decyduje się na przeprowadzenie skupu akcji. Skąd bierze się popularność tego rozwiązania?

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że skup akcji na naszej giełdzie, nawet mimo ostatnich ruchów, jest jednak stosunkowo mało popularnym rozwiązaniem w porównaniu np. z dywidendą. Ta jest relatywnie prostym rozwiązaniem, które daje spółce możliwość podzielenia się zyskiem z akcjonariuszami. Skup akcji to jednak już bardziej wyrafinowany instrument, który też od inwestora wymaga większego zaangażowania. W porównaniu z dywidendą jest to jednak większa elastyczność podatkowa. Poza tym skup akcji daje dużo większy wachlarz możliwości. Przykładowo: może się okazać lekiem na niską, w ocenie spółki, wartość firmy, może pomóc też w realizacji opcji menedżerskich i może być też traktowany jako element wspierających w procesach fuzji i przejęć.

Często pojawiają się głosy, że wezwania i skupy akcji to przede wszystkim efekt niskich wycen na GPW. Zgadza się pan z tą opinią?

Po części można się z tym zgodzić. Od kilku lat światowa gospodarka, a co za tym idzie też światowe giełdy, są w fazie wzrostu. Nasz rynek poza wąskim gronem spółek odstaje jednak od zachowań innych giełd, co może być wytłumaczeniem skupów akcji.

Skupy akcji przez spółki często traktowane są jako zastępstwo dywidendy. Czy to właśnie tak powinno wyglądać, czy jednak skup akcji powinien być dodatkiem do dywidendy?

Na naszym rynku faktycznie wygląda to tak, że skup akcji jest alternatywą dla dywidendy. Na rynkach bardziej rozwiniętych, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, są to elementy uzupełniające się. Dla spółek z indeksu S&P 500 suma dywidend wypłaconych w czterech ostatnich kwartałach to było około 440 mld USD. Z drugiej strony wartość skupów akcji to około 520 mld USD. Porównanie tych dwóch liczb pokazuje, że skala skupów akcji na rynku amerykańskim ma już większy zasięg niż wypłaty dywidendy. W ogólnym rozrachunku przyczynia się to do wzrostu rentowności inwestycji.

Już trochę na ten temat było mówione, ale chciałbym, abyśmy jasno nakreślili, jakie są główne zalety i wady zarówno skupów akcji, jak i dywidend?

Tak jak już wspomniałem, dywidenda jest stosunkowo prostym narzędziem i nie wymaga od akcjonariuszy zbyt dużej aktywności. Wystarczy, że na określony dzień posiadamy akcje i uzyskujemy prawo do dywidendy, która jest później wypłacana. Gotówka pomniejszona o podatek trafia na nasz rachunek. Dzięki tej prostocie jest to powszechne rozwiązanie i nie ma ryzyka, że któryś z akcjonariuszy mniej lub bardziej na tym skorzysta. Jeżeli chodzi o skup akcji, to przede wszystkim trzeba też zaznaczyć, że może on być realizowany w różnych formach. Może to być m.in. skup przez przeprowadzenie transakcji na rynku giełdowym czy też przez wezwanie, które służy nabywaniu większych pakietów akcji. Sam skup akcji wymaga aktywności po stronie akcjonariuszy, którzy muszą być gotowi, żeby sprzedać akcje w skupie, albo odpowiedzieć na wezwanie, jeżeli oczywiście uważają, że oferowana cena jest atrakcyjna. Czasami może to w szczególności mniejszym inwestorom dostarczyć pewnych problemów.

Na naszym rynku modne jest granie pod dywidendę. Czy podobnie może być w przypadku skupów akcji?

Tak jak już wspomniałem, skup akcji wciąż jest u nas jednak stosunkowo mało popularnym instrumentem, więc trudno wyciągnąć na ten temat jakieś wiarygodne statystyki. Na pewno jednak jest to instrument, który mniej lub bardziej pozytywnie oddziałuje na kurs akcji. Możemy tutaj ponownie przywołać przykład z rynku amerykańskiego. Statystyki za ostatnie pięć lat pokazują, że w przypadku spółek, które wdrażają skup akcji, stopa zwrotu z inwestycji jest średnio o 2,5 pkt proc. wyższa niż dla spółek, które posługują się tradycyjnymi, oczywiście w naszym rozumieniu, instrumentami.

Jak pan ocenia teraz sytuację na warszawskiej giełdzie w kontekście wycen? Czy one są na tyle atrakcyjne, że będą prowadziły do większej liczby wezwań i skupów akcji i tym samym będziemy się trochę pod tym względem upodabniać do rynku amerykańskiego?

Wydaje mi się, że będziemy szli w tym kierunku. Przede wszystkim nasz rynek staje się coraz bardziej dojrzały, a i sami inwestorzy są coraz lepiej wyedukowani, jeżeli chodzi o nowe, z perspektywy naszego rynku, rozwiązania. Myślę, że liczba wezwań i skupów akcji, które widzieliśmy w ciągu ostatniego roku, świadczą też o tym, że szczególnie w segmencie mniejszych spółek mamy do czynienia z niedowartościowaniem dosyć sporej grupy przedsiębiorstw. Poza tym, jeżeli chodzi o skupy i wezwania, mamy też czasami do czynienia z asymetrią informacji, co wydaje się szczególnie istotne w przypadku mniej płynnych firm. Zarząd, czyli pośrednio spółka, jeśli ogłasza skup, wie trochę więcej na swój temat niż akcjonariusze. Tak samo jest z wezwaniami. Inwestorzy muszą się starać wykorzystać nadarzające się okazje i czasami faktycznie im się to udaje.

Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności
Inwestycje
Ujawnienia w ESRS dotyczące łańcucha wartości