Pomimo zamkniętej sesji na amerykańskiej giełdzie rynki europejskie zareagowały bardzo nerwowo, a notowania rozpoczęły się z ponad 2-proc. spadkiem większości indeksów. Podobnie zachowują się notowania kontraktów na indeksy amerykańskie, nie wróżąc pozytywnej sesji. Powtórzenie panicznej wyprzedaży z wtorku jest zatem całkiem realne. Drugim czynnikiem spadków na polskiej giełdzie jest niewątpliwie chęć realizacji zysków. Od ponad roku WIG20 porusza się w kanale pomiędzy 2100 a 2400 pkt. Zbliżenie do górnego poziomu mogło zachęcić inwestorów do redukcji długich pozycji, a przynajmniej powstrzymać od otwierania nowych, zwłaszcza że przez ostatnie dwa tygodnie indeks sprawował się lepiej od zagranicznych. Najniższy poziom PMI w Polsce od czterech lat wskazuje, że kondycja polskich spółek jest coraz gorsza. Rosnące koszty działalności (w tym znaczący wzrost kosztów energii) oraz zmniejszająca się konkurencyjność polskich towarów przyczyniają się do wyprzedawania spółek z całego indeksu WIG, w szczególności tych mniejszych. Najlepiej uwidacznia tę sytuację porównanie stóp zwrotów z indeksów SWIG80 z WIG20 na przestrzeni ostatnich dwóch lat. W czasie gdy WIG20 stracił od najwyższego punktu ok. 12 proc., SWIG80 w tym czasie stracił 1/3 wartości. Niestety, nie widać optymistycznych sygnałów i czynników, które mogłyby ten trend chociaż zatrzymać i tchnąć więcej optymizmu. ¶

Paweł Gołębowski analityk, TFI PZU