Mniejsze towarzystwa nie mówią jednym głosem

Prezes jednego z TFI alarmuje, że w związku z nowymi regulacjami za kilka miesięcy z rynku mogą zniknąć małe i średnie tego typu podmioty. Jest to jednak scenariusz, z którym pozostali raczej się nie zgadzają.

Publikacja: 31.10.2018 05:00

Mniejsze towarzystwa nie mówią jednym głosem

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Towarzystwa muszą się pogodzić z nowymi regulacjami, ale nie każdemu przychodzi to łatwo.

Problemy się nakładają

Nad branżą funduszy inwestycyjnych od kilku miesięcy wiszą ciemne chmury, z których co chwila spadają gradowe kule. Nie trafiają co prawda we wszystkich, ale dla niektórych grunt staje się coraz bardziej grząski. Takie wnioski płyną z listu, którego autorem jest Beata Kielan, prezes notowanego na NewConnect GO TFI. „Rynek funduszy inwestycyjnych jest na ostrym zakręcie" – pisze autorka. Jej zdaniem branża jeszcze nigdy nie była w tak trudnej sytuacji. „Jesteśmy wtłoczeni pomiędzy dwa duże zjawiska: zwiększające się wymogi regulacyjne oraz bezradność uczestników rynku niepotrafiących zrozumieć siły wynikającej ze wspólnego działania, ale przede wszystkim konieczności znalezienia rozwiązań systemowych dla branży" – uważa Kielan. Prezes GO TFI alarmuje, że nowe regulacje dotyczące dystrybucji funduszy mogą spowodować m.in. ograniczenie klientom dostępu do różnorodnych produktów. „Z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć sytuację, że w ciągu najbliższych miesięcy z rynku znikną małe i średnie TFI. Nawet najwięksi producenci nie mogą czuć się bezpiecznie. To tylko kwestia czasu, kiedy i oni będą musieli ustąpić miejsca bankom posiadającym własne TFI i rozbudowane sieci oddziałów" – uważa Kielan. Zwraca uwagę, że „skłonność regulatora do piętnowania wypaczeń rynku poprzez nakładanie skrajnie wysokich kar może prowadzić do rozchwiania rynku".

Od lewej: Beata Kielan, prezes GO TFI, Ewa Radkowska-Świętoń, prezes Skarbca TFI, Sebastian Buczek,

Od lewej: Beata Kielan, prezes GO TFI, Ewa Radkowska-Świętoń, prezes Skarbca TFI, Sebastian Buczek, prezes Quercusa TFI, Adam Łaganowski, dyrektor sprzedaży Opoka TFI.

Archiwum

Zdaniem innych przedstawicieli mniejszych, niezależnych towarzystw funduszy inwestycyjnych taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny i zarazem bardzo pesymistyczny. Niektórzy z nich wręcz nie zgadzają się z interpretacją sytuacji branży przedstawionej przez prezes Kielan, wskazując, że niektóre podmioty są same sobie winne. – Branża jest teraz bardzo podzielona. To raczej głos rozpaczy, bo kilka negatywnych czynników się w tym roku nawarstwiło. Gdyby wyniki funduszy były 20 proc. nad kreską, a nie pod, to nastroje byłyby zupełnie inne. Każdy takie listy pisze, jakie ma interesy – zauważa przedstawiciel jednego z niezależnych towarzystw.

Zyski branży nie rosną

– Pierwsze 10 miesięcy tego roku niewątpliwie jest dla naszej branży trudne. I nie będę odkrywczy, jak powiem, że jest to efekt pokłosia afery GetBacku, która rozlała się dość szeroko, nowych regulacji, których konsekwencje na dobrą sprawę dziś jeszcze trudno określić, a do tego wszystkiego doszły słabe wyniki większości funduszy – przyznaje Sebastian Buczek, prezes Quercusa TFI. Jak zauważa, od początku roku jedynie wąska grupa produktów z grupy gotówkowych i obligacji będzie na plusie, a wszystkie inne kategorie będą na większych bądź mniejszych minusach.

GG Parkiet

– Ten rok jest trudny, choć może w statystykach aż tak tego nie widać. Dlaczego? Jest kilka bankowych podmiotów, które realizują niemałą sprzedaż we własnych kanałach. W związku z tym, patrząc po statystykach całego rynku, nie widać trudności, z jakimi boryka się rynek – zauważa Buczek. Z drugiej strony sporo mówiło się o gigantycznych wzrostach zysków sektora TFI, ale nie wynikało to jednak z poprawy sytuacji samych firm, bo ta zdaniem Buczka raczej się pogorszyła. Przypomnijmy, że po I półroczu branża jako całość wypracowała 498 mln zł zysku netto, czyli o 190 mln zł więcej niż przed rokiem w tym samym czasie. Rzecz w tym, że za te zwyżki w dużej mierze odpowiadają zyski dwóch bankowych TFI z grupy PKO BP i Santandera, które zmieniły sposób rozliczania przychodów z opłat za zarządzanie z bankiem dystrybutorem. – Jeśli popatrzymy na wyniki giełdowych TFI, w sprawozdaniach widać istotne pogorszenie rok do roku, co chyba jest najlepszą puentą, co do ogólnej sytuacji sektora – analizuje Buczek.

Czekając na regulacje

Główne zmiany regulacyjne, które wpłyną na branżę, to propozycja wprowadzenia limitu opłat za zarządzanie funduszami. Ministerstwo Finansów zaprezentowało pod koniec sierpnia projekt rozporządzenia zakładającego, że od 2022 r. wszystkie fundusze FIO i SFIO mogłyby pobierać maksymalnie 2 proc. rocznie od wartości aktywów netto. Narodowy Bank Polski zaproponował następnie, by ten limit sięgał 1,5 proc.

Od przyszłego roku z kolei TFI mają wprowadzić zmiany w wycenach jednostek funduszy w zależności od sposobu ich dystrybucji. Chodzi o to, by jednostki sprzedawane bezpośrednio czy przez internet miały mniejsze opłaty za zarządzanie.

– Będzie o wiele więcej możliwości, ale również oczekuję pogorszenia transparentności. Do tej pory były oferowane jednostki jednego typu z jasnym podziałem przychodów między dystrybutorów a TFI. Efektem nowych regulacji będzie to, że na rynku pojawi się wiele nowych jednostek uczestnictwa funduszy, różniących się poziomem pobieranych opłat – zauważa Buczek. Trudniej będzie więc porównywać wyniki inwestycyjne. – Ale na ostateczne konkluzje poczekajmy do pierwszych miesięcy przyszłego roku – mówi Buczek.

Adam Łaganowski, dyrektor sprzedaży w Opoce TFI, zauważa, że na rynku dystrybucji funduszy inwestycyjnych powstały patologie, na które odpowiedzią są regulacje.

– Zaszkodzą wszystkim, ale to nie pierwszy i nie ostatni raz. Taki kierunek (MiFID II) został obrany w całej Europie i nikt się nie przejmuje tym, że części podmiotów utrudnia to prowadzenie biznesu – mówi. Jego zdaniem małe, prywatne TFI mogą spokojnie przetrwać bez dystrybucji bankowej. – Średnie będą musiały bardziej dostosować koszty i je najbardziej będzie dotykać konsolidacja. Kluczem będą wyniki i zaufanie klientów – przyznaje. – Obawialibyśmy się regulacji, które mogą uniemożliwić rozwój rynku poprzez ograniczanie zarządzających w ich decyzjach inwestycyjnych. Takiego kierunku regulatora nie widzimy – podsumowuje Łaganowski.

Fundusze inwestycyjne
Bardzo blisko przesilenia na rynku obligacji skarbowych
Fundusze inwestycyjne
Zryw kupujących złoto nie potrwał długo
Fundusze inwestycyjne
Debiut funduszu nieruchomości
Fundusze inwestycyjne
Fundusze na dużych zakupach
Fundusze inwestycyjne
Fundusz globalnych nieruchomości od dziś na GPW
Fundusze inwestycyjne
Była moda na zagranicę, będzie moda na Polskę