Średnia zmiana indeksu WIG w grudniu wynosi 3,6 proc. Pod tym względem lepiej wypadają tylko styczeń (4 proc.) oraz lipiec (3,8 proc.). Jeśli w statystykach pominiemy wartości skrajne (wzrost indeksu o 40,3 proc. w grudniu 1993 r. oraz jego spadek o 6,3 proc. w grudniu 2013 r.), to średnia i tak pozostaje na wysokim poziomie sięgającym +3,2 proc. W ciągu 28 lat aż w 18 przypadkach ostatni miesiąc roku był wzrostowy na szerokim rynku, a w pozostałych dziesięciu spadkowy (stąd wysoka mediana zmian sięgająca 2,3 proc.). To daje nam trafność na poziomie 64 proc., potwierdzającą to, że faktycznie coś takiego jak „efekt grudnia" istnieje. Na dokładkę dodam, że jeśli już grudzień przynosił wzrost indeksu WIG, to średnio wynosił on 7,4 proc. Jeśli przynosił natomiast spadek, to średnio sięgał on 3,3 proc. Relacja potencjalnego zysku do potencjalnej straty również przemawia na korzyść kupujących. Jeśli ufać statystyce, to mamy niemałe szanse na grudniowe żniwa. Co więcej – zbiory mogą się przedłużyć na pierwszy miesiąc 2020 r., bo jak wspominałem na początku – pod względem średniej zmiany WIG styczeń to najlepszy miesiąc roku. Biorąc pod uwagę relatywnie niskie wyceny względem innych rynków rozwijających się, mało imponującą ostatnio płynność (obroty z trudem przekraczają 0,5 mld zł na sesję, a lwia część i tak przypada na segment blue chips), a także słabnącego złotego – nasz rynek i bez Black Friday wygląda jak jeden wielki rabat. Pozostaje pytanie, czy tę atrakcyjność potwierdza analiza techniczna poszczególnych indeksów.

Tutaj powstał pewien rozdźwięk. WIG20 spadł bowiem w minionym tygodniu poniżej 50-sesyjnej średniej kroczącej, co jest niestety oznaką słabości, zwiększającą ryzyko pogłębienia przeceny. Zwłaszcza że MACD spadł poniżej poziomu 0, a układ linii ADX/-DI/+DI zaczął faworyzować stronę podażową. Słabość segmentu blue chips to w dużej mierze wina banków. Indeks WIG-banki spadł w listopadzie o 4,5 proc., a w ubiegłym tygodniu o 3,7 proc. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to trudno sobie wyobrazić, by efekty sezonowe wzięły górę nad konsekwencjami wyroków TSUE.

Na szczęście dla inwestorów indywidualnych mocny jest ostatnio segment maluchów. Indeks sWIG80 rósł w piątek do 11 773 pkt. To najwyższy poziom od 12 sierpnia. W listopadzie sWIG80 był najsilniejszy spośród głównych indeksów – zyskał bowiem 3,5 proc. Co więcej, jego kurs pokonał od dołu średnią kroczącą z 200 sesji, co też stanowi oznakę jego siły. Jeśli więc św. Mikołaj ominie szerokim łukiem duże spółki, to przynajmniej powinien się zainteresować tymi małymi. Nie dość, że są tanie, to jeszcze mniej płynne. To oznacza, że kapitał potrzebny do podniesienia wycen nie jest tak duży, jak w przypadku dużych spółek.