Kto sprzedał na początku maja, ufając powiedzeniu „sell in May and go away", ten może żałować. Główne indeksy warszawskiej giełdy są w tym miesiącu na wyraźnych plusach. Licząc do piątkowego popołudnia, WIG zyskał 4,8 proc., WIG20 – 5,2 proc., mWIG40 – 4,8 proc., a sWIG80 – 3,7 proc. Cała czwórka wyznaczyła też nowe szczyty hossy. Mamy więc klasyczne sygnały kontynuacji pozytywnych tendencji. Optymistyczne wskazania płyną też zza oceanu.

WIG20 rósł we wtorek nawet do 2154 pkt. To najwyższy poziom od styczna 2020 r. Można więc powiedzieć, że straty po „covidowym załamaniu" zostały już w całości odrobione. Zajęło to wprawdzie ponad rok, ale jak to mówią, „byk wchodzi po schodach, a niedźwiedź wychodzi oknem".

Kluczowe jest to, że układ lokalnych dołków i szczytów pozwala wciąż mówić o hossie. Byczą przewagę potwierdzają rosnące średnie kroczące z 50 i 200 sesji. Środa i czwartek przyniosły wprawdzie korektę, ale zatrzymała się ona dokładnie na 2100 pkt. Poprzedni szczyt hossy (ze stycznia) działa więc książkowo jako wsparcie. To kolejny dowód na to, że na razie wszystko układa się według popytowego scenariusza. Następny przystanek powinien być w strefie 2200–2330 pkt. Tak wynika z układu długoterminowych oporów i zasięgu po wybiciu z ostatniej konsolidacji w kształcie spodka.

W piątek po południu mWIG40 rósł do 4726 pkt. To najwyższy poziom od marca 2018 r. Indeks rośnie jak od linijki – korekty są płytkie i respektują 50-sesyjną średnią, a lokalne szczyty regularnie są podnoszone. Podobnie zachowuje się sWIG80, który w piątek wyznaczył nowy szczyt trendu na poziomie 20567 pkt. Siła całej trójki sprawiła, że i szeroki WIG wyznaczył nowe maksimum hossy – 63 822 pkt. To przybliża go o kolejne punkty do historycznego maksimum. Scenariusz, w którym indeks dociera do swojego ATH w perspektywie najbliższych miesięcy, wydaje się całkiem realny. Analiza techniczna indeksów jest zdecydowanie bycza, a poza tym ze wzrostowych układów, mimo kłopotów, nie rezygnują indeksy z Wall Street.

S&P 500 niemal w punkt obronił linię średniej kroczącej z 50 sesji i w piątek rósł już do 4188 pkt. Szczyt wszech czasów znów jest więc w zasięgu. O powrót nad tą średnią walczył też w piątek Nasdaq Composite. Z uwagi na rotację aktywów ten indeks jest pod większą presją podażową, a na jego wykresie można doszukać się podwójnego szczytu przy 14 000 pkt. Jeśli jednak wróci nad średnią, to spadkowy scenariusz znacznie się oddali. To z kolei powinno pomagać globalnym nastrojom, w tym atmosferze na warszawskim parkiecie.