Domaga się zapłaty 9,48 mln zł z tytułu rozliczenia jednego z kontraktów, które realizowała na rzecz tej instytucji. Wcześniejsze polubowne próby załatwienia sprawy spełzły na niczym.
Spór dotyczy umowy podpisanej pod koniec 2009 r., na podstawie której Arcus przez dwa lata dbał o sprawne funkcjonowanie i serwis 998 drukarek Kyocera działających w centrali ZUS i oddziałach na terenie całego kraju. Do obowiązków Arcusa należał też przegląd techniczny sprzętu, który miał potwierdzić sprawność urządzeń (nie rzadziej niż co osiem miesięcy). Pierwszy z nich rozpoczął się jednak z opóźnieniem ze względu na rozbieżności pomiędzy liczbą niesprawnych maszyn podanych przez ZUS w specyfikacji zamówienia a stanem rzeczywistym. Dlatego instytucja zatrzymała część (3,5 mln zł) płatności, której wysokość miała wynieść 6,44 mln zł netto. Arcus domaga się w pozwie zwrotu tych pieniędzy, a ponadto odszkodowania za utracone korzyści i dodatkowe koszty, które poniósł w związku ze sprawą.
– Kontrakt bardzo precyzyjnie wyliczał, jaka część sprzętu, nad którym mieliśmy objąć opiekę, mogła być uszkodzona. Tymczasem okazało się, że prawie jedna trzecia drukarek nie działa i trzeba było je naprawić – tłumaczy Michał Czeredys, prezes Arcusa. Przypomina ponadto, że rozliczenia pomiędzy stronami opierały się też na liczbie wydruków pochodzących z maszyn, o które dbał Arcus. – Dopóki nie uruchomiliśmy drukarek, nie mogliśmy zarabiać na wydrukach – mówi Czeredys.
Uważa, że wina, iż kontrakt został wypełniony nieco inaczej, niż było to zapisane (jego realizacja zakończyła się w lutym), nie leży po stronie giełdowej spółki. Twierdzi, że Arcus, po konsultacji z audytorem, nie zamierza tworzyć rezerw na poczet sprawy sądowej.
ZUS to od lat jeden z większych klientów Arcusa. Mimo sporu firma realizuje obecnie dla tej państwowej instytucji inne umowy.