Od przyszłego roku grupa kapitałowa Orlen będzie miała do własnej dyspozycji dwa statki do przewozu LNG (skroplony gaz ziemny). Pierwszy do eksplantacji zostanie oddany gazowiec o imieniu „Lech Kaczyński”, który przeszedł już próby morskie. Do służby ma wejść na początku 2023 r. Później, bo w drugiej połowie roku, transport LNG rozpocznie z kolei statek o imieniu „Grażyna Gęsicka”. Obu w Ulsan w Korei Południowej oficjalnie nadano właśnie imiona osób, które zginęły w samolotowej katastrofie pod Smoleńskiem.

Statki wybudował koreański koncern Hyundai Heavy Industries, jeden z największych na świecie przedstawicieli przemysłu stoczniowego. Budowa każdego z nich trwała około 18 miesięcy. Płocka grupa będzie je użytkować na podstawie umowy podpisanej z norweską firmą Knutsen OAS Shipping, specjalizującej się m.in. obsłudze technicznej i handlowej statków do przewozu LNG. Umowa przewiduje, że armator będzie odpowiedzialny za obsadę załogi i stan techniczny jednostek. Z kolei PGNiG Supply & Trading, firma z grupy Orlen, ma mieć pełną kontrolę handlową nad gazowcami.

Czytaj więcej

Przeciwko fuzji Orlenu z PGNiG i Lotosem

Statki wyczarterowano na 10 lat. Istnieje jednak możliwość przedłużenia umowy. Jej wartości nie podano. Każda z czarterowanych jednostek może transportować około 70 tys. ton LNG, co odpowiada około 100 mln m sześc. gazu ziemnego po regazyfikacji. „Zabezpieczenie dostaw LNG to nie tylko kontrakty, ale również własna flota. Mając ją do wyłącznej dyspozycji, gwarantujemy stabilność transportu, ale również wzmacniamy pozycję koncernu na globalnym rynku skroplonego gazu ziemnego” - mówi cytowany w komunikacie prasowym Daniel Obajtek, prezes Orlenu.

Do końca 2025 r. płocka grupa chce dysponować ośmioma gazowcami. Własna flota ma jej zapewnić efektywny transport gazu do Polski i wzmocnić jej pozycję na globalnym rynku LNG.