Z wyżej wymienionych inwestycji tylko rozbudowa kozienickiej siłowni Enei znajduje się na ostatniej prostej. A to – jak się okazuje – jeden z najbardziej wrażliwych momentów w realizacji całego projektu.
– Praktycznie na każdym etapie może się zdarzyć jakiś poślizg wynikający z nieprzewidzianych okoliczności. Ale niedopatrzenia wychodzą dopiero na etapie tzw. ostatniej mili – twierdzi prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej. Wtedy – jak tłumaczy – kumulują się popełnione błędy. Uruchamiane są bowiem instalacje naszpikowane automatyką. – Blok energetyczny to nie jest autostrada, której wystarczy zapewnić przejezdność, by puścić nią ruch samochodowy. W takim ciągu technologicznym wszystko musi się zgadzać w 100 proc. – podkreśla Świrski.
Gaz za drogi dla Stalowej
Z takim problemem mierzą się właśnie Tauron i PGNiG Termika, których spółka celowa Elektrownia Stalowa Wola (posiadają po 50 proc. udziałów) ma problem z odpaleniem bloku gazowo-parowego w Stalowej Woli o mocy elektrycznej 450 MW, z możliwością wytworzenia mocy cieplnej 225 MW. Jego eksploatację planowano wstępnie na połowę 2015 r., ale od kilku miesięcy wiadomo, że będzie spory poślizg. Powód to wcześniejsze opóźnienia w dostawie turbiny. Teraz okazuje się, że pojawiły się dodatkowe problemy z wykonywaniem rurociągów doprowadzających wodę z rzeki San do układu chłodzenia.
– Aktualnie inwestycja jest na etapie przygotowania do prób i testów, wykonano już 13 z 16 kamieni milowych. Największym wyzwaniem dla generalnego wykonawcy w najbliższym okresie będzie dokończenie prac przy rurociągach wody chłodzącej, co pozwoli na przystąpienie do prac rozruchowych i oddania bloku do eksploatacji – usłyszeliśmy w Tauronie.
Marek Dec, prezes PGNiG Termika, potwierdza, że termin realizacji zaawansowanej w 85 proc. budowy leży dziś wyłącznie w gestii głównego wykonawcy – hiszpańskiej firmy Abener. – Trwają prace nad wyborem technologii naprawy uszkodzonego ujęcia – precyzuje Dec.