Najbardziej znanym dziś propagatorem tej ideologii jest francuski ekonomista Thomas Piketty, autor „Kapitału w XXI w.". Twierdzi on, że stopa zwrotu z kapitału przewyższa stale stopę wzrostu gospodarczego. W efekcie dysproporcje dochodowe i majątkowe będą się powiększały bez końca, jeśli tego procesu nie zastopują – na szczeblu globalnym – politycy.
Jednym z prekursorów inekwalizmu jest jednak Joseph Stiglitz, laureat Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii. Zarys tej ideologii przedstawił w „Cenie nierówności", wydanej w oryginale w 2012 r., na rok przed opus magnum Piketty'ego.
Stiglitz koncentruje się w diagnozach głównie na USA, ale podkreśla, że jego wnioski są uniwersalne. A można je streścić następująco. Amerykański system gospodarczy jest niesprawiedliwy. Tzw. amerykański sen, w którym każdy może dzięki ciężkiej pracy dojść od pucybuta do milionera, to nic więcej, jak... sen. Na jawie możliwe jest tylko przejście z grona milionerów do miliarderów. Inaczej mówiąc, w USA bogacą się tylko już bogaci, albo ich potomkowie, i to kosztem całej reszty społeczeństwa. Teoria, wedle której bogactwo ma tendencję do rozlewania się, bo na inwestycjach i konsumpcji zamożnych korzystają mniej zamożni, jest bowiem fałszywa. Skala nierówności dochodowych i majątkowych jest tak duża, że ma wpływ także na amerykański system polityczny. Z demokracją, w której „jedna osoba to jeden głos", nie ma on już nic wspólnego. W USA „jeden dolar to jeden głos". Skutek jest taki, że przepisy pisze się pod dyktando tzw. 1 proc., kasty najbogatszych. A ta kasta oczywiście chce się dalej bogacić. W ten sposób polityka podatkowa, gospodarcza, pieniężna, a nawet społeczna są prowadzone tak, że tylko nierówności utrwalają. Jak widać, nierówności są siłą sprawczą, zjawiskiem, które się samo replikuje i wzmacnia. A ponieważ nierówności są nie tylko nieetyczne, ale też gospodarczo nieefektywne, USA rozwijają się poniżej swojego potencjału.
Stiglitz przekonuje, że amerykański system gospodarczo-polityczny trzeba i można naprawić. Jak? Wielbiciele Stiglitza nie będą zaskoczeni: zwiększając progresywność systemu podatkowego i redystrybucję, ograniczając rolę sił rynkowych na rzecz państwa.