Dokładnie tak, ale trzeba przyznać, że ci zapaleńcy dość szybko dostrzegli naszą usługę. Po trzech miesiącach mieliśmy 100 klientów. Przygoda DM BOŚ z internetem zaczęła się jednak jeszcze rok wcześniej od udostępniania danych do analizy technicznej. Giełda wtedy miała tylko fixing i dogrywkę, analitycy techniczni dane do swoich wykresów wpisywali... ręcznie. My udostępnialiśmy pliki tekstowe z wynikami sesji, które można było dużo szybciej wpisać. To były początki. Jak widać, w brokerce, tak jak we wszystkich innych dziedzinach, to lenistwo jest ojcem wynalazków. Przytoczę kilka haseł z ulotki, którą przed laty zachęcaliśmy do internetu: "zlecenia można składać o każdej porze", "za połączenie z serwerem zleceń Stocks OnLine, z większości krajów świata, zapłacisz tylko opłatę jak za rozmowę lokalną" "składając zlecenia za pośrednictwem Stocks OnLine wyeliminujesz pomyłki związane ze złą jakością połączeń telefonicznych" i moje ulubione -"nawet najbardziej zapchana sieć jest lepsza od ciągłego sygnału kierunek zajęty". Te argumenty teraz wydają się śmieszne ale wtedy przemawiały do wyobraźni. Choć nie ulega wątpliwości, że przede wszystkim do wyobraźni fanów internetu, nasza baza 100 klientów dosyć długo się utrzymywała. Dopiero początek lat 2000 przyniósł wzrost zainteresowania internetem - łącza modemowe zastępowały łącza stałe, a internetowa oferta biur maklerskich robiła się coraz szersza.
Opłaciło się być pionierem?
Zdecydowanie, choć początki były trudne. Jeden z klientów nazwał wtedy naszą stronę "siermiężną", a ona musiała taka być ze względu na ograniczenia techniczne połączeń internetowych. Pamiętam jak jeden z konkurentów wyszedł ze stroną, która była ładna, ale przeładowaną grafiką i inwestorzy nie byli w stanie z niej korzystać.
Internet, który był dodatkiem 20 lat temu, teraz stał się podstawowym narzędziem inwestorów.
Ponad 76 proc. zleceń klientów detalicznych na rynku jest składanych przez internet, w DM BOŚ ten udział jest jeszcze wyższy. W przypadku kontraktów terminowych to aż 99 proc. W tej chwili czas złożenia zlecenia przez internet jest dużo krótszy nawet niż bezpośrednio w biurze maklerskim. Do tego dochodzą coraz bardziej wyrafinowane narzędzia. My na przykład udostępniliśmy taki skaner do analizy fundamentalnej, który automatycznie filtruje spółki spełniające określone parametry, np. osiągające zysk od paru lat a do tego posiadające współczynnik dywidendy wyższy niż X proc. Trzecia sprawa to koszty - składanie zleceń przez telefon jest po prostu droższe niż przez internet.
Czy inwestorzy składający zlecenia w sieci osiągają wyższe stopy zwrotu niż klienci przywiązani do tradycyjnej komunikacji?