Patrząc na strukturę napływów do funduszy, okazuje się, że Polacy wciąż wybierają te teoretycznie bezpieczniejsze rozwiązania. Nie jesteśmy jeszcze gotowi, by podjąć większe ryzyko inwestycyjne?
W funduszach dłużnych jest więcej aktywów i jest to zjawisko globalne. Faktem jest natomiast to, że u nas jest ono szczególnie mocno widoczne. Z jednej strony jest to efekt awersji do ryzyka, a z drugiej strony też trzeba zauważyć, że fundusze obligacji w ostatnich latach przynosiły godziwe stopy zwrotu. Inwestorzy chyba do końca jeszcze nie rozumieją, że najbliższe kwartały będą cięższe dla funduszy obligacji, stąd utrzymujące się napływy w tym kierunku.
Ten temat jest bardzo istotny. Czy jeśli te stopy zwrotu się pogorszą, to spodziewa się pan, że kapitał zacznie przepływać w kierunku funduszy akcji czy jednak nadal będzie szukanie innych, bezpieczniejszych rozwiązań?
Już teraz fundusze obligacji, które inwestują w długoterminowe obligacje o stałej stopie procentowej, bardzo mocno czują wzrost rentowności. Duża część tych funduszy notuje w tym roku straty i inwestorzy to dostrzegają. Jeśli to się utrzyma przez kilka kwartałów, to faktycznie może dojść do odpływów w kierunku funduszy wyższego ryzyka. Łatwiej powinny mieć fundusze obligacji korporacyjnych. Tutaj nie spodziewam się większych odpływów, a być może będą dalsze napływy. Liczę bardziej na to, że część osób przeniesie pieniądze z lokat do funduszy akcji.