Chodzi o sprawę kontrowersyjnego zastawu na 50 proc. plus jednej akcji Rafako będących w posiadaniu wchodzącej w skład grupy zarejestrowanej na Cyprze spółki Multaros Trading Company Ltd.
Umowa zastawu została zawarta 4 lipca 2012 r., czyli już po ogłoszeniu upadłości układowej PBG, a zastaw został ustanowiony 13 sierpnia minionego roku. Rynek dowiedział się o całej sprawie dopiero 5 października, czyli po paru miesiącach. To opóźnienie musiało wywołać oburzenie inwestorów. Chodziło bowiem o zastaw na akcjach stanowiących najważniejszy składnik majątku PBG ustanowiony na rzecz tajemniczej cypryjskiej spółki, której właścicieli nie da się ustalić. Ślady wiodły do zarejestrowanej na Seszelach spółki Dossier Investment Ltd i tu trop się urywał.
Czytaj i komentuj na blogu
Dlatego nie dziwi, że zastaw wywołał oburzenie, a na rynku pojawiły się spekulacje, że może chodzić o próbę wyprowadzenia majątku PBG. Tym bardziej, że spółka niezwykle długo zwlekała z przekazaniem tej informacji do publicznej wiadomości. Trudno bowiem uwierzyć, że przez trzy miesiące nie była świadoma działań podejmowanych przez osobę, której dała pełnomocnictwo.
Zastaw przeszedł do historii. Pozostała jednak kwestia jakości komunikacji z rynkiem kapitałowym. KNF poucza, że spółki powinny tak zorganizować przepływ informacji w grupie, by podmioty zależne przekazywały informacje podlegające upublicznieniu „niezwłocznie po ich powstaniu i w sposób, który umożliwi spółce wykonanie obowiązku maksymalnie w terminie 24 godzin". We wczorajszym komunikacie zaznaczyła też, że rozmiar kary uwzględnia sytuację, w jakiej znajduje się spółka.
W reakcji na wczorajszy komunikat KNF na forach internetowych rozgorzały dyskusje, czy to PBG powinno zapłacić karę. To prawda, że spółka powinna pilnować, by wszystkie istotne informacje były publikowane w przewidzianych prawem ramach. Dobrze też, że KNF karze nieprawidłowe zachowania uczestników. Czy jednak karanie spółki nauczy inne firmy, że takie działania będą tępione? Za nazwą zawsze stoją bowiem ludzie i to oni decydują o tym, czy dana firma będzie wywiązywała się z obowiązków informacyjnych. Wszystkie te argumenty są słuszne. Problem w tym, że zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami KNF może nałożyć karę na menedżera dopiero po tym, jak ukarze spółkę.