Najtańsze spółki value w 75 proc. biją rynek S&P 500. Tylko 25 proc. okresów za ostatnie 90 lat te spółki zachowywały się gorzej od szerokiego rynku amerykańskiego. W ostatnich pięciu latach średniorocznie 10 proc. spółek value było gorsze od rynku. To oznacza skumulowaną stratę 50 pkt proc. do całego rynku. Ostatnio taki poziom występował na początku II wojny światowej. Później był diametralny skok do plus 40–50 proc. Tak samo było w latach 70. i na początku lat XXI wieku. Widzimy w tym wiele analogii. Te same rzeczy, które zdarzyły się dziś, zdarzyły się wczoraj, tylko dla innych ludzi. To najważniejsze hasło dotyczące rynku kapitałowego.
W wymienionych okresach mieliśmy do czynienia z ujemnymi realnymi stopami procentowymi. To bardzo dobre środowisko dla nisko wycenianych spółek. Jesteśmy przekonani, że spółki nisko wycenione będą się dużo lepiej zachowywały od szerokiego rynku w kolejnej dekadzie. Od 70 lat mamy jedną prawidłowość. Ta klasa aktywów, która zachowuje się lepiej podczas dziesięciolecia, potem jest klasą zapomnianą podczas kolejnej dekady. Tak było w latach 50., kiedy Europa odbudowywała się po wojnie. W latach 60. najlepsze były akcje Nifty 50. Lata 70. to era surowców, a lata 80. to inwestycja w spółki japońskie. W latach 90. na celowniku inwestorów były technologiczne spółki amerykańskie. Później ponownie surowce grały pierwsze skrzypce. Dekada, która minęła, to FANGi. W tej dekadzie zakładamy w InValue Multi-Asset, że najlepszą klasą aktywów będą surowce i amerykańskie spółki value.
Nie obawia się pan gwałtownego załamania, tzw. flash crash, co mogłoby wywołać popłoch wśród algorytmów i różnego rodzaju automatów?
To może się zdarzyć w każdym momencie. Czy powinniśmy się przygotować na coś, co może wystąpić albo nie? Nie wiadomo kiedy ani w jakiej skali. Patrząc na historię rynków finansowych, to inwestorzy więcej tracą, przygotowując się na potencjalne spadki, które mogą nastąpić, niż podczas samych spadków. Należy mieć z tyłu głowy, że inwestowanie na rynku finansowym wiąże się z ryzykiem. Nie należy jednak myśleć, że jutro może przyjść flash crash, bo wtedy nie będziemy w stanie nic zarobić.
Specjalizujecie się również w amerykańskim rynku obligacji, które drożeją w ostatnich miesiącach, podobnie jak tamtejsze akcje. To raczej rzadka korelacja. Rynek zwariował?
63 proc. okresów miesięcznych drożeją akcje. 60 proc. okresów miesięcznych drożeją obligacje. Przy okresach rocznych zwyżki na rynku akcji i obligacji mamy w 80 proc. Jeżeli w jednym portfelu złożymy akcje i obligacje, to w 66 proc. okresów taki portfel rośnie, a tylko w 33 proc. okresów spada. To nie jest nic nadzwyczajnego, że drożeją akcje i obligacje. Przez 66 proc. okresów tak się dzieje. Gdybyśmy do portfela jeszcze dołożyli złoto, to w 85 proc. okresów drożeją przynajmniej dwa z trzech klas aktywów. W 85 proc. okresów będziemy zarabiali. Jeżeli do tego dołożymy akcje value, najtańsze, to mamy jeszcze podwyższenie tej charakterystyki.