W poniedziałek upływa termin zapłaty 18,3 mln zł, których giełdowa spółka domaga się od R&C Union, zarzucając mu nieuczciwą konkurencję. – R&C Union nie kontaktowało się z nami po otrzymaniu wezwania – mówi Bogdan Bruczko, wiceprezes Sfinksa. Dodaje, że przed wysłaniem wezwania do zapłaty z inicjatywy R&C Union doszło do spotkania prezesów spółek. Wtedy szef notowanej na NewConnect firmy Piotr Mikołajczyk sugerował, aby spory były rozstrzygane polubownie. – Jesteśmy gotowi do dalszych rozmów – zaznacza Bruczko. W piątek nie udało nam się skontaktować z Mikołajczykiem.
[srodtytul]Czy zarzuty są uzasadnione?[/srodtytul]
Prezes R&C Union niegdyś zarządzał Sfinksem. Giełdowa spółka prowadzi restauracje Sphinx. Z kolei R&C Union ma lokale działające m.in. pod nazwą Fenix. Niektóre z Feniksów są zlokalizowane tam, gdzie wcześniej swą działalność prowadził Sfinks. Zarząd giełdowej spółki domaga się zmiany nazwy i oferty restauracji należących do R&C Union.
Marcin Sójka, analityk DM PKO BP, wskazuje, że raczej nie ma szansy, aby firma R&C Union zapłaciła Sfinksowi. – To normalne, że osoby z jednej firmy przechodzą do drugiej i przenoszą tam swoje pomysły i doświadczenie. Na przykład kiedyś w Sfinksie pracował pan Siewierski, który przeszedł z AmRestu – mówi. Dodaje, że jego zdaniem zarzut „podbierania” lokalizacji jest nieuzasadniony. – Sfinks miał problemy, nie płacił czynszów i trudno było oczekiwać, aby w takiej sytuacji restauratorzy byli wobec niego lojalni – wskazuje.
[srodtytul]Jaki był drugi kwartał[/srodtytul]