Czas na e-podpis?

Ustawa o podpisie elektronicznym powinna ułatwić rozwój e-biznesu. Pojawiają się jednak wątpliwości co do jakości nowego prawa.

Publikacja: 17.11.2001 12:34

Już dawno w Sejmie nie było takiej jednomyślności. Prawo, które ma pozwolić Polsce stać się państwem konkurencyjnym na arenie handlu elektronicznego, zjednoczyło posłów z prawicy i lewicy. Za przyjęciem ustawy głosowało aż 330 parlamentarzystów, a przeciw było tylko 10.

Przypomnijmy najważniejsze założenia ustawy. Podpis wysyłany za pomocą poczty elektronicznej będzie wywoływał takie same skutki prawne, jak ten składany odręcznie. Mogą posługiwać się nim osoby fizyczne i prawne. Podpis elektroniczny ma składać się z dwóch części: publicznej i prywatnej. Publiczna ma być dostępna w internecie, natomiast prywatna - zapisana na karcie właściciela. Tylko zestawienie obydwu form będzie świadczyło o ważności podpisu.

Zgodnie z prawem unijnym, Ministerstwo Gospodarki będzie rejestrowało firmy, które będą świadczyć usługi certyfikacyjne. Aby otrzymać bezpieczny podpis elektroniczny, trzeba będzie zgłosić się właśnie do przedsiębiorstwa certyfikującego. Odrębna polityka będzie panowała w bankowości. Tu organem wydającym pozwolenia, dotyczące uwierzytelniania e-podpisu, będzie Narodowy Bank Polski.

Ustawa dobra...

Zaakceptowana ustawa o podpisie elektronicznym jest połączeniem dwóch projektów: rządowego i poselskiego.

Podstawowym założeniem nowego prawa, zgodnym ze stanowiskiem władz UE, jest skonstruowanie elektronicznego zaświadczenia (certyfikatu), które będzie służyło do weryfikacji podpisu, przyporządkowanego do danej osoby. - Podpis elektroniczny pozwoli na rozładowanie kolejek przed okienkami w wielu urzędach oraz ułatwi życie podatnikom i przedsiębiorcom. W ciągu kilku lat od wejścia w życie ustawy drogą elektroniczną będzie można przesyłać m.in. formularze PIT, ZUS i SAD - zapowiada Krzysztof Bondaryk, ekspert systemów bezpieczeństwa, były podsekretarz stanu w MSWiA. - Część przepisów wchodzi w życie dopiero w momencie uzyskania przez Polskę członkostwa w Unii Europejskiej - wyjaśnia.

Twórcy projektu uregulowania sprawy koncesji na usługi certyfikacyjne korzystali z doświadczeń m.in. Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi.

...czy zła

Nowe prawo nie wszystkim ekspertom się podoba. Druzgocącą krytykę wobec ustawodawców wysunęło Polskie Towarzystwo Informatyczne. Opiniowało ono ustawę pod kątem zgodności z dyrektywami Unii Europejskiej. Już na samym wstępie autorom ustawy dostaje się za niezbyt ścisłe operowanie terminologią, co może prowadzić do sytuacji spornych.

Eksperci Towarzystwa: Jarosław Ciołkosz, Eliza Słonińska oraz prof. dr hab. Mirosław Kutyłowski z Centrum Kryptologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza uważają, że projekt sejmowy ogranicza dostęp do rynku i pozostawia ministrowi spraw wewnętrznych zbyt daleko idącą dowolność co do określania polityki certyfikacyjnej. Według specjalistów PTI, dyrektywy UE nie wymagają powoływania jednostek akredytowanych do wydawania certyfikatów, a jedynie wskazują na konieczność utworzenia systemu nadzoru nad podmiotami świadczącymi takie usługi.

Krytycy twierdzą, że polityka zwyciężyła wiedzę ekspercką. Mimo że prace nad przepisami umożliwiającymi wprowadzenie podpisu elektronicznego trwają już od 1996 r. (wtedy przy Radzie Ministrów został powołany Zespół ds. Podpisu Elektronicznego przy Radzie Koordynacyjnej ds. Teleinformatyki), środowisko informatyków nie uczestniczyło w przygotowaniach obecnego projektu. Specjaliści PTI o sejmowym projekcie dowiedzieli się... ze strony internetowej MSWiA.

Szczegółowa analiza projektu zaakceptowanego przez Sejm ujawnia szereg błędów, dotyczących m.in. gwarancji bezpieczeństwa i nienaruszalności klucza prywatnego. Środowisko biznesu najbardziej oburzają jednak zapisy umożliwiające de facto stworzenie monopolu kontroli MSWiA na wszystkich etapach stosowania podpisu elektronicznego oraz, pod pozorem "bezpieczeństwa", stworzenie przepisów niejawnych, nieobiektywnych i dyskryminujących.Kolejne wątpliwości: komu minister będzie wydawał koncesje na świadczenie usług certyfikacyjnych na jakiej podstawie będzie można je cofnąć?

Poprawki dla NBP

Senacka poprawka do Ustawy o podpisie elektronicznym generalnie zwiększyła uprawnienia Narodowego Banku Polskiego związane z certyfikacją podpisów w sektorze bankowym. - To działanie jest w pełni zrozumiałe, zważywszy na silną pozycję lobby tego sektora - sugeruje jeden z ekspertów, pragnący zachować anonimowość. 30 senackich poprawek przedłużyło także vacatio legis ustawy z sześciu do dziewięciu miesięcy.

W myśl senackich poprawek rozszerzono uprawnienia NBP do wystawiania i obsługi certyfikatów dla całego rynku, a nie, jak zakładano pierwotnie, tylko dla sektora bankowego.

Krytycy twierdzą, że jest to furtka dla zależnego od NBP przedsiębiorstwa Centrast. MSWiA tłumaczy, że ten zapis pozwoli zaoszczędzić na budowie infrastruktury, którą posiada już NBP. Natomiast eksperci PTI zwracają uwagę na sprzeczność z ustawą o NBP, która nie zezwala na posiadanie przez tę instytucję udziałów i akcji w spółkach nie związanych z sektorem bankowym.

Zdecydowanie negatywnie Ustawę o podpisie elektronicznym ocenia Centrum im. Adama Smitha. - Ustawa jest fatalna. Mimo zmian w stosunku do tzw. wersji rządowej, promuje uznaniowość, wprowadza wiele wątpliwości i - co dziwne - jest tak napisana, jakby komuś zależało, by była hermetyczna. Przedsiębiorca, który ma sobie wybrać partnera świadczącego usługi certyfikacji, będzie kompletnie zdezorientowany - mówi Andrzej Piotrowski, ekspert z instytutu e-gospodarki. - Prawdopodobnie rynek certyfikacji w Polsce stanie się jednym z tzw. politycznych łupów i będzie rozwijał się bardzo wolno - ostrzega Piotrowski.

Czekamy na efekty

Formułowanie ostrożnych wniosków zaleca ekspert z jednej z największych firm doradczych z tzw. wielkiej piątki. - Masowe korzystanie z elektronicznego podpisu zacznie się wtedy, kiedy sygnał dadzą instytucje państwowe. Eksplozję wywoływałoby umożliwienie całkowicie elektronicznego płacenia składek ZUS czy podatków - mówi.

- Nie podzielam także opinii, że zawężanie rynku podmiotów certyfikujących uderza w rynek. Obserwując doświadczenia innych krajów, można zauważyć daleko posuniętą konsolidację. W Szwajcarii jest jeden taki podmiot, na Węgrzech również jeden, w Niemczech cztery - dodaje.

Na psychologiczne aspekty, które mogą przyspieszyć bądź opóźnić rozpowszechnienie się e-podpisu, zwraca uwagę prof. Andrzej Sznajder, dyrektor Instytutu Marketingu Międzynarodowego Kolegium Gospodarki Światowej SGH.

- Możliwość stosowania podpisu elektronicznego jest ze swej istoty jednym z najważniejszych czynników, sprzyjających rozwojowi handlu elektronicznego. Zrównanie podpisu elektronicznego z podpisem własnoręcznym daje szansę na zwiększenie liczby transakcji zawieranych w cyberprzestrzeni. Stwarza to także szansę dla nowego sposobu komunikowania się obywateli z różnymi instytucjami państwowymi i organami samorządowymi. Aby tak się stało, to trzeba będzie pokonać pewne bariery psychologiczne i wymagane będzie kształtowanie umiejętności jego stosowania - tłumaczy.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku