Flota dalekomorska

Przyszłość floty dalekomorskiej zależy od połowów na M.Ochockim 6.12.Gdańsk (PAP) - Od zdobycia limitów połowowych na Morzu Ochockim zależy przyszłość floty dalekomorskiej gdyńskiej spółki Dalmor, która jest ostatnim polskim armatorem o takim zasięgu - poinformował w piątek prezes firmy Krzysztof Rychlicki.

Publikacja: 06.12.2002 16:08

"Jest jeszcze szansa, chociaż bardzo marna, że takie limity uda się stronie polskiej uzyskać" - powiedział podczas konferencji prasowej Rychlicki.

Według niego wszystko zależy od tego, czy odpowiedzialny za rybołówstwo departament w Ministerstwie Rolnictwa rozpocznie na ten temat negocjacje ze stroną rosyjską.

"Sprawa musi wyjaśnić się w grudniu, bo potem limity zostaną rozdzielone na inne kraje" - powiedział Rychlicki.

Problemem w uzyskaniu limitów są zaległości Polski wobec Rosji za odłowione we wcześniejszych latach ryby.

"Wielkość tego zadłużenia nie jest wyjaśniona, ale szacuje się je na 2 do 5 mln dolarów" - poinformował prezes Dalmoru. Podkreślił, że 90 proc. tej zaległości to zobowiązania niefunkcjonujących już przedsiębiorstw połowowych Gryf i Odra.

"Strona rosyjska dała sygnał, że gotowa jest rozłożyć to zadłużenie na trzy lata" - powiedział Rychlicki. Dodał, że utrata w tym roku łowisk na Morzu Ochockim, gdzie odławiany jest mintaj, to dla jego firmy 70 mln zł wpływów mniej.

Podkreślił, że teraz ruch należy do Ministerstwa Rolnictwa.

"Musimy jasno określić naszą politykę dalekomorską, bo jeśli chcemy mieć jeszcze flotę połowową, to trzeba o łowiska na Morzu Ochockim powalczyć" - uważa prezes Dalmoru.

Jak podał Rychlicki w tegorocznym budżecie na rybołówstwo dalekomorskie, w tym limity połowowe, przeznaczone było 3,8 mln zł, które nie zostało wykorzystane.

"Taka sama kwota znalazła się również i w projekcie budżetu na rok przyszły, a te pieniądze można byłoby przeznaczyć na spłatę zadłużenia wobec Rosji" - przekonuje szef gdyńskiej spółki.

Jeśli natomiast rząd zdecyduje się na likwidację tej gałęzi gospodarki to, według Rychlickiego, powinien przygotować program, w jaki sposób ma to się odbyć.

"Można przecież załatwić to w cywilizowany sposób, bez niepotrzebnych konfliktów społecznych" - twierdzi szef Dalmoru.

W gdyńskim przedsiębiorstwie, które jest w całości własnością skarbu państwa, pracuje około tysiąca osób.

Dodaje, że jeśli Dalmor będzie musiał zrezygnować z połowów dalekomorskich, to firma nie przestanie istnieć.

"Świadczymy usługi portowe, mamy chłodnie, a także atrakcyjne tereny w centrum miasta" - powiedział Rychlicki. Część z nich spółka wydzierżawiła pod kompleks handlowo-usługowy, ma na nich powstać też ekskluzywny hotel.

Flota Dalmoru to obecnie pięć statków. Trzy łowią w rejonie Nowej Zelandii, jeden zajmuje się połowami kryla dla japońskiego odbiorcy, a ostatni pływa na wodach w okolicach Afryki Zachodniej.

Dalmor zamknie ten rok najprawdopodobniej stratą na poziomie 2,5-3 mln zł. W ubiegłym roku przedsiębiorstwo odnotowało zysk w wysokości 2 mln zł. Obroty gdyńskiej spółki wyniosą około 100 mln zł i będą o 50 mln zł niższe, niż w 2001 roku. (PAP)

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku