Zysk netto Philipsa wyniósł w ostatnim kwartale 124 mln euro (10 eurocentów na akcję), wobec straty w wysokości 330 mln euro w analogicznym okresie 2002 r. Był to najlepszy wynik od prawie trzech lat i jednocześnie trzeci kwartał "na plusie" za czasów prezesa Gerarda Kleisterlee, który objął tę funkcję w maju 2001 r. Dobry wynik na poziomie netto to przede wszystkim efekt oszczędności. Philips w ostatnich latach zredukował zatrudnienie o jedną piątą. Spółka przenosi też produkcję do krajów o tańszej sile roboczej, takich jak Chiny czy Węgry. Dzięki temu prezes Kleisterlee chce zaoszczędzić ok. 1 miliarda euro do końca 2004 r. Zysk netto holenderskiego koncernu okazał się znacznie wyższy od prognoz. Ankietowani przez agencję Bloomberga analitycy spodziewali się, że Philips zarobi ok. 32 mln euro. Mimo dobrych informacji kurs akcji spadał w połowie wczorajszej sesji o 3,8%. Dlaczego?
- Rezultaty na poziomie netto nie odzwierciedlają, w przypadku Philipsa, prawdziwej sytuacji firmy. Ważniejszy jest wynik operacyjny - podkreśla, w wypowiedzi dla agencji Bloomberga, Johan Van Geeteruyen z belgijskiej firmy maklerskiej Petercam, która wśród aktywów ma też akcje holenderskiego potentata. Tymczasem na poziomie operacyjnym Philips odnotował stratę w wysokości 126 mln euro, do czego przyczyniły się koszty restrukturyzacji działu produkującego półprzewodniki, które wyniosły aż 152 mln euro. Także na poziomie sprzedaży sytuacja Philipsa nie wygląda dobrze. W III kwartale spadła ona, już czwarty kwartał z rzędu, tym razem o 4%, do 6,99 mld euro. Z pewnością w dużym stopniu przyczyniła się do tego sytuacja na rynku walutowym. Około jednej trzeciej przychodów Philipsa pochodzi z rynku amerykańskiego. 15-proc. wzrost kursu euro wobec dolara w III kwartale w dużym stopniu ograniczył więc przychody holenderskiej spółki z działalności za Atlantykiem.
- Tak naprawdę to można mówić tylko o dobrych wynikach zrestrukturyzowanej jednostki produkującej półprzewodniki. W przypadku innych działów nie było już tak różowo - podsumowuje J. Van Geeteruyen. - Pamiętajmy też, że w ostatnim czasie Philips publikował optymistyczne prognozy dotyczące swoich wyników. Inwestorzy kupowali więc akcje na fali spekulacji, a gdy rzeczywistość okazała się odmienna, rozpoczęli wyprzedaż - dodaje.