Tulipany pojawiły się w Europie Zachodniej w połowie XVI wieku. Posiadanie tych drogich kwiatów stało się wkrótce modne wśród zamożnych warstw społeczeństwa. Kiedy zauważono, że na handlu cebulkami tulipanów można zarobić spore pieniądze, kwiaty te stały się już nie tylko symbolem luksusu, ale też cennym towarem i przedmiotem spekulacji. Szczególną wartość tulipany zyskały w Holandii, gdzie w latach 30. XVII w. do handlu zaczęli przyłączać się coraz to nowi spekulanci. W 1634 r. wzrost cen zaczął przyspieszać. Wkrótce wybuchła ogromna euforia, a ludność powszechnie zajęła się handlem cebulkami tulipanów, porzucając niekiedy dotychczasowe zajęcia. W ciągu kilku lat ceny tych kwiatów oderwały się od racjonalnego poziomu, a żądza posiadania rzadkich odmian tulipanów sięgnęła zenitu. Sprzedawano dotychczasowe interesy i majątki rodzinne, by tylko kupić kilka cebulek. Przykładowo za jedną z rzadkich odmian pewien Holender oddał 2 wozy pszenicy, 4 wozy żyta, 4 woły, 12 owiec, 8 świń, 2 beczki wina, 4 beczki piwa, 2 tony masła, tysiąc funtów sera, łóżko, odzież i srebrny puchar... Lokalne samorządy próbowały ograniczyć spekulację, jednak wszelkie wysiłki szły na marne. Co ciekawe, od handlu tulipanami stroniła giełda amsterdamska.
Nagły krach
Szczyt euforii to zima 1636-1637 r., kiedy niektóre cebulki przechodziły z rąk do rąk nawet 10 razy w ciągu jednego dnia, a ceny rosły w mgnieniu oka. Oczywiście, gorączka spekulacyjna nie mogła trwać w nieskończoność. Załamanie przyszło nagle i nieoczekiwanie. Wszystko zaczęło się od aukcji w Haarlem, gdzie po raz pierwszy zabrakło kupujących. Posiadaczy cebulek ogarnęła panika, a ceny zaczęły lecieć w dół. W ciągu kilku tygodni niektóre odmiany tulipanów straciły na wartości nawet ponad 90%. Biedni, którzy wzbogacili się wcześniej dzięki tulipanom, ponownie stali się biedni, a bogaci kupcy stracili często niemal cały majątek. Fortuny wielu arystokratycznych rodów legły w ruinie. Ci nieliczni, którzy zdołali zachować zarobek z czasu tulipomanii, za wszelką cenę starali się ukryć swój majątek przed zawistnymi sąsiadami, często wywożąc go za granicę.
Część handlu cebulkami odbywała się na rynku terminowym - umawiano się na dostawę w określonym terminie po ustalonej z góry cenie. Dopóki ceny rosły, rynek terminowy funkcjonował normalnie. Jednak wraz z załamaniem koniunktury, cały mechanizm uległ zachwianiu. Kiedy upływały terminy realizacji dostaw, odbiorcy odmawiali zapłacenia wygórowanych cen za szybko taniejące tulipany. Przypadków niewypłacalności było z dnia na dzień coraz więcej.
Panika nie do opanowania