Od tygodnia cichło w Polsce życie gospodarcze. Wczoraj zamarło na dobre. Warszawska Giełda Papierów Wartościowych zawiesiła notowania. Biura maklerskie były nieczynne, spółki giełdowe odwołały konferencje prasowe. Co to znaczy? Co znaczy dla społeczności, której rytm wyznaczają działania ekonomiczne?
Dwie ważne rzeczy. Z jednej strony pokazuje wpływ Ojca Świętego na całokształt życia społecznego, a więc i gospodarczego. Wpływ na ludzi, nie tylko wierzących, ale wszystkich, którzy uczestniczą w kształtowaniu szeroko rozumianej współczesności. Pokazuje, że reakcje na śmierć papieża są powszechne, nie ograniczają się tylko do granic Kościoła. Z drugiej strony, zawieszenie działalności gospodarczej jest wyrazem postawy polskich przedsiębiorców, ich szacunku dla osoby Jana Pawła II. To świadectwo ich zakorzenienia w kulturze, w której żyją i pracują. Kultura - to ważny wątek nauczania papieskiego. Życie gospodarcze jest bardziej zrozumiałe, jeżeli ukazuje się je w kontekście kulturowym. Gospodarka nie jest samoistnym bytem, wyabstrahowanym z życia społecznego, ale częścią integralnie pojętej koncepcji człowieka. Ci ludzie, którzy tworzą życie gospodarcze, którzy są luminarzami ekonomii współczesnej, są zakorzenieni w takim a nie innym kontekście kulturowym, w nurcie naszych czasów i w życiu Kościoła też, bo przecież wśród ludzi parających się gospodarką nie brakuje osób szczerze wierzących.
Czym w takim razie jest pieniądz dla Kościoła katolickiego?
Narzędziem. Przede wszystkim narzędziem, które ma służyć egzystencji człowieka na tym świecie, w doczesnym wymiarze jego życia. Instrumentalizacja pieniądza w rozumieniu Kościoła jest czymś jak najbardziej słusznym, w przeciwieństwie do jego ideologizacji czy absolutyzacji. Ekonomia, pieniądz, jest ważną, ale jedną z wielu sfer funkcjonowania człowieka w świecie. Pieniądz służy organizacji sektora ekonomicznego. Reguluje przepływ kapitału, ale również kreuje relacje. W nauczaniu Ojca Świętego jego miejsce jest dokładnie określone. Jest instrumentem realizacji zasad, ale nie jest zasadą.
Skąd więc wziął się światowy podział na bogatą Północ i biedne Południe? Czyżby jednak ideologizacja pieniądza?