Wbrew zapowiedziom, rada nadzorcza PKO BP nie zdołała wybrać wczoraj nowego prezesa. Bank nie ma szefa, bo z rady nadzorczej odszedł jeden z jej członków. W efekcie w radzie pozostało tylko pięć osób (szósta - przewodniczący Marek Głuchowski jest pełniącym obowiązki prezesa banku), a powinna być sześcioosobowa. Brak kworum oznacza, że nie może podjąć żadnych decyzji.
Dlatego, ku zaskoczeniu rynku, priorytetem PKO BP stało się wczoraj uzupełnienie rady, a nie wybór prezesa. Dziś zarząd ma zwołać walne zgromadzenie, na którym zostanie wybrany nowy członek (lub członkowie) rady.
Łącznie z delegowanym z rady p.o. prezesa zarząd największego polskiego banku liczy cztery osoby. Wczoraj zrezygnował kolejny wiceprezes - odpowiedzialny za pion detaliczny Jacek Obłękowski.
Podobno miał ciekawą propozycję pracy. Ale nie jest też tajemnicą, że nie współpracowało mu się dobrze przynajmniej z częścią osób, które znalazły się w zarządzie w ostatnich miesiącach.
Mimo zamieszania w zarządzie i radzie notowania PKO BP wzrosły wczoraj o 3,7 proc., do 49,5 zł, ciągnąc w górę cały WIG20.