Resorty skarbu i gospodarki wchodzą sobie w kompetencje. Ostatnio coraz częściej słyszy się o sporach, jakie wiodą między sobą przedstawiciele resortów. Również ci na najwyższych szczeblach. Ale żeby było jasne: nie są to spory o byle co. Tutaj polemizuje się na temat przekształceń w energetyce, akcji pracowniczych, łączenia i dzielenia przedsiębiorstw...
Tym razem Ministerstwo Gospodarki wymyśliło, że przejmie od Skarbu Państwa nadzór nad kilkoma strategicznymi spółkami. Dzięki nim prąd czy gaz docierają do naszych domów. Resort gospodarki odpowiada za sprawy bezpieczeństwa energetycznego, więc może byłoby i dobrze, gdyby nadzorował też kluczowe w tej dziedzinie spółki. Ale nie. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem już teraz można powiedzieć, że MG nie dostanie "ani guzika". Dlaczego? Ministerstwo Skarbu Państwa na pewno znajdzie jakieś logiczne uzasadnienie. To jest kwestia podziału zadań. Nikt z nas przecież nie lubi, gdy ktoś nam "włazi w kompetencje".
Podobny problem pojawił się chyba na styku ministerstw skarbu i gospodarki przez to, że obie instytucje muszą pracować nad tymi samymi branżami. I co teraz? Można to wszystko zostawić tak jak jest i niech sobie ludzie pracują w atmosferze, którą można eufemistycznie nazwać "konstruktywnym konfliktem". Dobrym rozwiązaniem byłoby podzielenie zadań, tak aby nikt nie deptał sobie po palcach.
Nie zapominajmy, że środowisko naturalne w resortach zdominowane jest przez mężczyzn.