Ponad 2,3 mln zł netto zarobił Betacom w IV kwartale 2006 r., który dla spółki był III kwartałem roku obrotowego 2006/2007. Wynik jest o 8,5 proc. lepszy niż rok wcześniej. Został wypracowany przy nieznacznie niższych przychodach, które wyniosły 31,2 mln zł wobec 32,2 mln zł w IV kwartale 2005 r. Narastająco, po dziewięciu miesiącach roku finansowego, obroty wynoszą 66,7 mln zł, a zysk netto 1,28 mln zł. Dla porównania, w okresie kwiecień-grudzień 2005 r. wpływy wynosiły 88,4 mln zł, a zysk netto 2,5 mln zł.
Zadowolony zarząd
- Pozytywnie oceniamy wyniki Betacomu za III kwartał roku obrotowego. Jesteśmy szczególnie zadowoleni z wypracowanego zysku ze sprzedaży i zysku netto - mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej Artur Jurski, wiceprezes informatycznej spółki. Jego zdaniem, trwający właśnie kwartał również wygląda obiecująco. - Na bazie styczniowych wyników sprzedaży mogę powiedzieć, że ten kwartał będzie bardzo dobry. Na rynku sporo się dzieje, widać ożywienie szczególnie na rynku zamówień publicznych - mówił. Administracja publiczna na razie zapewnia spółce około 25 proc. rocznych wpływów. Firma chciałaby zwiększyć ten wskaźnik. - Chcemy być aktywni na tym rynku - nie ukrywał A. Jurski. Spółka chciałaby przesunąć ciężar działalności w stronę realizacji długoterminowych kontraktów na produkcję oprogramowania zamiast wykonywania prostych zleceń na dostawę sprzętu informatycznego. Tylko w ciągu kilku ostatnich miesięcy zdobyła trzy tego typu zlecenia (m.in. dla grupy PKP) o wartości ponad 5 mln zł każde.
Przedstawiciel giełdowej spółki podtrzymał wcześniejsze deklaracje Mirosława Załęskiego, prezesa Betacomu, że rok obrotowy 2006/2007 będzie najlepszy w historii spółki pod względem zysku netto. Poprzeczka z roku 2004/2005 zawisła na poziomie 2,9 mln zł. - Mamy przesłanki, aby podtrzymać obietnice - oświadczył wiceprezes.
Firma, jak w poprzednich latach, podzieli się zyskiem z akcjonariuszami. Na dywidendę trafi 25-35 proc. zarobionych pieniędzy, czyli około 1 mln zł (0,5-0,6 zł na papier).