Zaledwie w kilka dni po powrocie na najwyższe stanowisko w spółce Michael Dell podjął męskie decyzje: anulował premie za 2006 rok i zdecydował o redukcji personelu kierowniczego w Dell Inc.

Michael Dell zastąpił w ubiegłą środę na stanowisku dyrektora generalnego firmy Kevina Rollinsa i od razu zaczął realizować plan przywrócenia Dellowi Inc. pierwszego miejsca na globalnej liście producentów komputerów. W e-mailu skierowanym do pracowników poinformował także, że firma nie zamierza na razie zatrudniać szefa operacji bieżących i przyspieszy badania nad nowymi produktami. Do kopii listu dotarli dziennikarze z teksaskiej gazety "American-Statesman", a rzecznik Della Bob Pearson potwierdził jego autentyczność. Dell określił wyniki menedżmentu spółki jako "nie do zaakceptowania". "Mamy świetny personel, ale mamy również nowego wroga - biurokrację, która kosztuje nas pieniądze i zwalnia rozwój firmy" - napisał w liście. Liczba dyrektorów firmy bezpośrednio podlegających dyrektorowi generalnemu (CEO) ma się zmniejszyć z 20 do 12. Zamiast premii Dell zapowiedział stworzenie puli na podwyżki dla najlepszych pracowników. Od przyszłego roku mają się także zmienić standardy przyznawania bonusów.

W minionych kwartałach Dell tracił udział w rynku pecetów, publikował raporty finansowe rozmijające się z prognozami oraz wpadł w konflikt z władzami regulacyjnymi w związku z prowadzoną rachunkowością. Akcjonariusze Della wytoczyli proces spółce za zawyżanie zysków spółki. W ubiegłym roku Dell odczuł także finansowo koszty wymiany 4,2 miliona baterii do laptopów wyprodukowanych przez Sony Corp i po raz pierwszy od 1984 roku odnotował spadek zysków. "Mamy za sobą kilka trudnych kwartałów. Nie znaleźliśmy się w tej sytuacji z dnia na dzień i także nie poprawimy jej natychmiast" - napisał Michael Dell.

Według danych dwóch firm analitycznych badających rynek - IDC oraz Gartner Inc. - od ubiegłego roku największym producentem komputerów na świecie jest najpoważniejszy rywal Della - Hewlett-Packard Co.

(Nowy Jork)