Osoby związane z rynkiem kapitałowym ze zdziwieniem i zaniepokojeniem przyjęły informację o nowelizacji ustawy lustracyjnej. Na jej podstawie oświadczenia lustracyjne będą musieli złożyć wszyscy, którzy zasiadają w organach statutowych podmiotów podlegających nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. Do tej grupy należą m.in. spółki giełdowe. Przepisy zaczną obowiązywać od marca (nowelizację już podpisał Prezydent RP).

Do nowych przepisów zamierza ustosunkować się Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych (SEG). Na razie poprosiło o przygotowanie interpretacji prawnej. - Po jej otrzymaniu zajmiemy stanowisko - zapowiada Beata Stelmach, prezes SEG. Komisja nie zamierza komentować przepisów. - Nie jesteśmy politykami - mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.

Członkowie władz spółek giełdowych, z którymi rozmawiał "Parkiet", z reguły od nas dowiadywali się o nowelizacji prawa i konieczności składania oświadczeń. - Inwestorzy oceniają wyniki finansowe firmy, a nie przeszłość osób - uważa Dariusz Pachla, wiceprezes LPP. Twierdzi jednak, że nie ma się czego obawiać i jak trzeba będzie, to złoży stosowne oświadczenie. - Jest wiele ważniejszych kwestii do roztrzygnięcia - dodaje Mariusz Gnych, wiceprezes CCC. Oświadczenie będzie istotne. Jeśli ktoś skłamie, nie będzie mógł pełnić funkcji publicznych przez 10 lat. A za osobę pełniącą funkcję publiczną, po nowelizacji, uważa się m.in. prezesa, członków zarządu i RN spółki giełdowej.

Zdaniem specjalistów, konieczność złożenia oświadczenia może być przesłanką do podjęcia decyzji o poszukiwaniu przez firmę drogi dalszego rozwoju poza rynkiem giełdowym. Z drugiej strony spółka publiczna powinna być przejrzysta. Informacja o współpracy ze służbami bezpieczeństwa może rodzić określone ryzyko dla podmiotu gospodarczego, którym ta osoba zarządza. A o wszystkich czynnkach ryzyka, dotyczących giełdowej spółki, chcą wiedzieć inwestorzy.