Po tym, jak wtorkowe notowania za oceanem zakończyły się pomyślnie, a u nas początek tygodnia wypadł marnie, istniało duże prawdopodobieństwo zwyżki na wczorajszej sesji. Tak się rzeczywiście stało, choć w zachowaniu rynku trudno było dopatrzyć się przełomu. Indeks WIG20 nie zdołał wyjść ponad połowę długiej czarnej świecy z 8 lutego, która kolejny raz zablokowała zwyżkę. W krótkim terminie stanowi ona kluczową barierę uniemożliwiającą mocniejszy ruch w górę. Tym samym aktualne pozostaje zagrożenie atakiem na wsparcie, związane z luką hossy z 18 stycznia. Jej zakrycie pozwalałoby oczekiwać na dotarcie indeksu przynajmniej do 3150 pkt. Reakcje inwestorów, a w zasadzie ich brak (TVN czy Pekao podrożały, ale w poprzednich dniach traciły, emocji nie wywołały osiągnięcia KGHM itd.), na w większości dobre wyniki dużych spółek za IV kwartał wzmacniają przekonanie, że pogorszenie koniunktury na światowych parkietach przełożyłoby się na osłabienie notowań u nas. Warszawska giełda nie znajduje ostatnio impulsu do kontynuacji zwyżki, a brak podaży można wiązać właśnie z dobrą atmosferą na zagranicznych rynkach. W tym kontekście wczorajsze wydłużenie serii niepokojących danych z amerykańskiej gospodarki o wzrost inflacji bazowej do 2,7 proc. (średniorocznie do 2,5 proc., czyli najwyższego poziomu od ponad 4 lat) oraz utrzymanie 12-miesięcznej zmiany wskaźników wyprzedzających koniunktury w pobliżu zera (średnioroczna zmiana spadła do zaledwie 1 proc., najniżej od połowy 2002 r.) wzmacniają zagrożenie osłabieniem notowań na świecie. Widać, że proces przenoszenia wyższych kosztów (w szczególności surowców) na konsumentów w amerykańskiej gospodarce nadal trwa, co nie pozwala zbić inflacji bazowej do akceptowalnego dla Fed poziomu. Równocześnie zła kondycja rynku nieruchomości kładzie się cieniem na perspektywach całej gospodarki. Nadzieje na poprawę podtrzymuje fakt, że ceny domów nie bardzo zniżkują. Gdyby jednak i one zaczęły iść w dół (styczniowe dane poznamy w pierwszej połowie przyszłego tygodnia) obawy
inwestorów przed wydłużeniem okresu spowolnienia znacznie się wzmogą.