W efekcie przeglądu resortów, którego dokonał premier Jarosław Kaczyński, żółtą kartkę zobaczył tylko jeden, "najmniej najlepszy", z ministrów obecnego gabinetu. Bo przecież dymisja szefa MON Radka Sikorskiego i odejście z MWSiA Ludwika Dorna nie miały - jak przekonują przedstawiciele władz - żadnego związku ze wspomnianym przeglądem. Komentatorzy, ważąc każde słowo, jakie na dwuipółgodzinnej konferencji wypowiedział prezes Rady Ministrów, doszli do wniosku, że ostrzeżenie otrzymał szef resortu budownictwa Andrzej Aumiller. Fakty, jakie wyszły teraz na jaw, pozwalają się jednak domyślać, że chodzi o całkiem innego ministra - Jana Szyszkę, odpowiadającego za ochronę środowiska.

Dotychczas wiele się o nim nie mówiło i być może dlatego jego osoba jakoś umknęła uwagi analityków. Gdy tylko zaczęło się o nim wspominać, od razu okazało się, że nie należy do najsilniejszych ogniw gabinetu. I nie chodzi tu tylko o sprawę doliny Rospudy. Szybko wyszło też na jaw, że projektowana obwodnica Warszawy tak naprawdę jest obwodnicą... posiadłości ministra. Jakby tego było mało, teraz okazało się, że nie tylko w dziedzinie obwodnic Jan Szyszko ma pod górkę: fiaskiem może się okazać lansowany przez jego resort pomysł "odzyskania" Banku Ochrony Środowiska. Nadzorowany przez ministerstwo fundusz nie może bowiem objąć akcji BOŚ, bo taką operację zakwestionowałaby Komisja Europejska (która już kwestionuje resortowe posunięcie w sprawie doliny Rospudy).

Być może to właśnie Jan Szyszko zobaczył niedawno ostrzegawczą żółtą kartkę. Bo na pewno nie zieloną.