Prezydent Władimir Putin namawia europejską spółkę lotniczo-zbrojeniową EADS do współpracy z rosyjskimi firmami. A jeśli nic z tego nie wyjdzie, to Wniesztorgbank dalej będzie kupować akcje korporacji, w której główną rolę odgrywają Francuzi i Niemcy, skłóceni z powodu sporów o restrukryzację Airbusa.
Taką informację uzyskał Reuters ze źródła zbliżonego do Kremla. Rosyjski bank ma już w EADS 5 proc. akcji, a jego wejście do akcjonariatu tej firmy zaniepokoiło Berlin i Paryż. Na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy karty rozdają udziałowcy francuscy i niemieccy. DaimlerChrysler, mimo że sprzedał część walorów bankom, nadal ma 22,5 proc. głosów, tyle samo, ile rząd Francji i firma Lagardere. Papiery EADS chce kupować hiszpański rząd i fundusz inwestycyjny Kataru. Katarscy szejkowie mogą nabyć 10 proc. akcji EADS.
- Jesteśmy gotowi podjąć konstruktywną współpracę i chcielibyśmy, aby nasze firmy zawarły umowy o takiej współpracy - miał powiedzieć Putin, ale nie wiadomo, na czym taka kooperacja miałaby polegać.
Wiadomo natomiast, co się stanie, jeśli EADS nie zdecyduje się na współpracę. Wtedy kontrolowany przez państwo Wniesztorgbank ?skoncentruje się na swoich udziałach i może ogłosić zamiar zakupu kolejnych akcji" - wynika z wypowiedzi informatora Reutersa.
W środę Putin rozmawiał z francuskimi ministrami spraw zagranicznych i obrony. Powiedział, że inicjatywa banku nie była wstępem do wrogiej oferty przejęcia EADS, lecz zaproszeniem do współpracy. W 2006 r. kanclerz Niemiec Angela Merkel oświadczyła, że Rosja nie powinna odgrywać większej roli w EADS.