Pod koniec tygodnia na amerykańskim parkiecie nadal w powietrzu czuć było ogromną nerwowość. Jeszcze lepiej widoczna była na Starym Kontynencie. Wystarczyło, że kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy zaczęły iść w dół, by pojawiła się mocniejsza podaż. Czy z faktu, że po głębokiej wtorkowej przecenie w USA kolejne dni nie przyniosły powiększenia strat można wyciągać wnioski, że najgorsze już minęło? Nie wydaje się. Skoro po tak spektakularnej wyprzedaży rynek nie ma siły się podnieść, to nie świadczy o jego sile. Równocześnie ta zniżka doprowadziła do powstanie silnych sygnałów sprzedaży. Została przełamana silna strefa wsparcia między 1410 i 1420 pkt. Pierwszy raz od ponad pół roku trzymający amerykańskie akcje przez 4 kolejne tygodnie mają straty. Po długim okresie niskiej zmienności wyraźnie się ona podniosła. To w ostatnich trzech latach wyraźnie sugerowało rozpoczęcie gorszego okresu dla akcji. Na domiar złego na pogorszenie globalnego klimatu do inwestowania nie reaguje cena ropy naftowej. Z napływających na parkiet danych większość jest gorsza od oczekiwanych. W tej sytuacji trudno znaleźć powody, dla których nastroje miałyby się szybko poprawić. Inwestorzy pozostaną wrażliwi na wszelkie złe wiadomości, co będzie wywoływać zwiększoną skłonność do pozbywania się akcji. W związku z tym perspektywa zniżki S&P 500 w stronę 1340 pkt jest bardzo realna. Pogorszenie koniunktury z ostatnich dni postawiło wiele rynków w bardzo trudnej sytuacji. Indeksy austriackiego parkietu czy brazylijskiego znalazły się na poziomie z maja 2006 r. Ponad nim trwała przez ostatnie tygodnie konsolidacja. Podobnie wygląda sytuacja Nasdaqa. Gdy notowania wrócą poniżej szczytów z wiosny 2006 r., coraz trudniej będzie mówić o utrzymywaniu się indeksów w hossie. Będzie na to można patrzeć przez pryzmat obaw przed ochłodzeniem globalnej, a szczególnie amerykańskiej, gospodarki. Ich ignorowanie wyprowadziło wiele rynków ponad maksima z maja 2006 r. Spadek poniżej nich wskazywałby, że inwestorzy zdali sobie sprawę, że optymizm był

przesadzony.