Jerzy Milewski nie jest już prezesem Polskiego Holdingu Farmaceutycznego. Tym samym potwierdziły się wcześniejsze informacje "Parkietu", że resort skarbu przymierza się do jego odwołania. Nieco zaskakujący jest jednak sposób usunięcia J. Milewskiego. Właściwie wszyscy spodziewali się, że nastąpi to 9 marca podczas posiedzenia rady nadzorczej holdingu. Tymczasem w poniedziałek minister skarbu zwołał nadzwyczajne walne zgromadzenie, na którym zapadła rzeczona decyzja.

Były już prezes przyznaje, że jest zaskoczony odwołaniem. Jeszcze tydzień wcześniej zapewniał, że nic nie wie, o jakichkolwiek planach MSP w stosunku do jego osoby. Twierdzi, że ministerstwo nie próbowało się z nim kontaktować również w ostatnich dniach.

Na pytanie o przyczyny odwołania Milewskiego resort skarbu lakonicznie odpowiada, że minister Wojciech Jasiński zrealizował swoje uprawnienia. Czy powodem był narastający konflikt między zarządem PHF, a związkami zawodowymi trzech Polf (Warszawa, Pabianice, Tarchomin) wchodzących w jego holding? - Mam nadzieję, że nasz protest przyczynił się w jakimś stopniu do decyzji ministerstwa skarbu, choć bezpośrednio nie mieliśmy na nią żadnego wpływu - mówi Mirosław Miara, przedstawiciel pracowników w radzie nadzorczej PHF. Jednocześnie twierdzi, że związkowcy nie będą podpowiadali żadnej kandydatury na następcę Milewskiego. - Liczymy, że pojawi się osoba, która będzie umiała rozmawiać z zarządami spółek córek i związkami jednocześnie. Tego brakowało ostatniemu szefowi holdingu - dodaje M. Miara. Związkowcy nie będą też chcieli powrotu starych zarządów Polf, których skład w dużym stopniu wymienił ostatnio prezes Milewski. Na razie nie wiadomo, kiedy w spółce może pojawić się nowy prezes. Przy jego wyłanianiu będzie jednak obowiązywać procedura konkursowa, co każe przypuszczać, że proces powoływania może rozciągnąć się w czasie.