Resort gospodarki wprowadza zmiany w prawie energetycznym. Czasu jest niewiele, bo tylko do 1 lipca. Terminy są tak napięte, że z projektu zmian wykasowano wczoraj dwutygodniowe vacatio legis. Krzysztof Tchórzewski, wiceszef resortu gospodarki, chciałby wręcz, aby nowe przepisy weszły z wsteczną datą - od 1 czerwca.

Po co nam te nowe przepisy? Połowa tego roku oznacza liberalizację rynku energii elektrycznej. Unia Europejska chce, aby przed tym terminem spółki dystrybucyjne rozdzieliły działalność przesyłową i obrót energią elektryczną. Dzięki temu mają powstać niezależni operatorzy sieciowi.

Część z 14 działających w Polsce spółek dystrybucyjnych będzie tworzyła Operatora Systemu Dystrybucyjnego przez wydzielenie zajmującej się obrotem części przedsiębiorstwa do spółki zależnej.

Resort gospodarki chce wprowadzić przepisy dające możliwość przeniesienia umów z obecnymi klientami na powstające spółki. Gdyby ustawa nie weszła w życie, kilka milionów odbiorców straciłoby od połowy roku ciągłość umów na dostawy energii elektrycznej.

Wczoraj odbyło się pierwsze czytanie projektu. Następne - za niecały tydzień. Zapisy o wstecznej dacie na razie nie zostały wprowadzone.