Posłowie skrytykowali sposób sprawowania władzy w PZU przez jej prezesa Jaromira Netzla. Zdaniem Aleksandra Grada z PO, firmę opuszczają najlepsi fachowcy, którzy nie mogą znieść napiętej sytuacji, a PZU ma coraz większy problem z pozytywnym wizerunkiem.
- To nieprawda - ripostował Rafał Antczak, główny ekonomista ubezpieczyciela. - Wprawdzie nasze udziały w rynku ubezpieczeń spadły do poziomu 40 proc. (spadek zaczął się z pułapu 70 proc.), to obecnie jego dynamika wyhamowała. Mało tego, udział firmy w zyskach z ubezpieczeniowego tortu wzrósł z 75 proc. w 2005 roku do 77 proc. w roku ubiegłym - dodał. Jego zdaniem, na uwagę zasługuje poprawa jeśli chodzi o zasobność klientów. Odchodzą mniej zamożni, szukając tańszych rozwiązań kosztem jakości usług.
Co robi ministerstwo skarbu?
Dostało się również resortowi Skarbu, który zdaniem Zygmunta Wrzodaka (niezrzeszonego) sprawuje niedostateczny nadzór nad tym największym polskim ubezpieczycielem. Posłowie zwrócili uwagę na fakt, że zarząd PZU działa w niepełnym składzie (obecnie po rezygnacji przedstawicieli Eureko władzę nad firmą sprawuje trzyosobowy zarząd).
- Fakt, że zarząd PZU obecnie liczy tylko trzy osoby, wynika z decyzji Eureko - uważa Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu. - Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy sytuacja będzie odpowiadała standardom, jakie panują w dużych korporacjach - dodał.