Prawda o inwestowaniu w ogóle, a w funduszach w szczególności

Bez posiadania rzetelnej informacji oszczędzanie gdziekolwiek, w tym także w funduszach, przypomina grę w kasynie albo - jak kto woli - stąpanie po polu minowym

Publikacja: 28.06.2007 09:23

Zdecydowana większość z trzech milionów Polaków - klientów TFI - kupiła (i wciąż ostro kupuje!) jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych i uznała, że problem udanej lokaty ma już z głowy. Najwyżej co pewien czas przegląda z zadowoleniem tabele z wycenami jednostek w gazetach, zwykle przy okazji czytania informacji sportowych. Gruby błąd.

Powiedzenie "pańskie oko konia tuczy" rzadko tak dobrze się sprawdza, jak w dziedzinie finansów, w tym finansów osobistych. Nie trzeba inwestować samodzielnie - ale trzeba samodzielnie podejmować decyzje, śledzić poczynania TFI, ich plany i strategie oraz zmiany na rynku funduszy, na giełdzie i w gospodarce. Mówią wiele o przyszłości naszych lokat. O prawdopodobnym losie naszych pieniędzy. Właśnie dlatego o tym tak często, właściwie na co dzień, piszemy w "Parkiecie". To chyba ciekawsze, a przynajmniej ważniejsze, niż ligowe rozgrywki czy losy Magdy M. lub rodziny Mostowiaków?

Tymczasem zdecydowana większość oszczędzających w funduszach nie wie, co się dzieje - ani w sektorze finansowym, ani na giełdzie, ani w gospodarce, chyba że donosi o tym telewizja, ale to są pożal się Boże informacje. To trochę tak, jakby zanieść pieniądze do banku i nie interesować się, czy i w jakim stopniu bank będzie wypłacalny, a nawet - czy w ogóle jeszcze opłaca się do niego chodzić, czy przypadkiem właśnie nie trawi go pożar i czy po drodze nie spadnie nam cegła na głowę.

Niewybaczalny błąd. Taki sam popełniają ci, którzy sami, bez niczyjego pośrednictwa, inwestują na giełdzie, kupują akcje spółki i - w ogóle niezainteresowani jej losem - czekają, aż będą wystarczająco drogie, by je sprzedać (choć nigdy nie są dość drogie, by sprzedać w odpowiednim momencie...). Potem, zdziwieni, dowiadują się przypadkiem, że ich firma stoi na granicy bankructwa, prezes uciekł z sekretarką albo księgowa wyniosła dokumenty do konkurencji. A akcje są już dużo tańsze.

Trzeba, przynajmniej od czasu do czasu, śledzić rynek, by w porę podjąć decyzję o sprzedaży jednostek funduszy lub zakupie kolejnych. By nie być gapą czy prostym dawcą kapitału.

To nie jest maszynka do robienia pieniędzy, nawet jeśli tak się wydaje. Nie ma takiej grupy funduszy - obojętnie, czy inwestują w akcje, czy w papiery dłużne, w tym obligacje Skarbu Państwa - które, mimo że ich historia w Polsce jest krótka, nie przynosiłyby już wcześniej strat, niekiedy bardzo dużych. Wiele funduszy było całe lata na minusie. Wiem, teraz trudno w to uwierzyć - teraz.

Powiedzmy sobie szczerze, wielu właścicieli jednostek funduszy dało się skusić reklamom i eksponowanym w nich wysokim zyskom z inwestycji w przeszłości. Nikt oczywiście nie pamięta w takim przypadku o stratach - w nieco dalszej przeszłości.

Na łamach naszej gazety odbyła się kiedyś polemika na temat zawartości i jakości reklam TFI. W roli arbitra wystąpił ostatecznie nadzór finansowy, zakazując publikacji niektórych jako nierzetelnych. Reklama nie jest nośnikiem rzetelnej informacji, nie po to została stworzona. Ale bez posiadania rzetelnej informacji oszczędzanie gdziekolwiek, w tym także w funduszach, przypomina grę w kasynie albo - jak kto woli - stąpanie po polu minowym. Jedno "bum" - i już nie ma mnóstwa pieniędzy, nawet ulokowanych w dobrym funduszu.

Większość klientów TFI wychodzi z założenia, że nie trzeba mieć żadnego pojęcia o rynku finansowym, by na nim inwestować. I w ogóle nie trzeba się nim interesować - od tego są pośrednicy. To najpoważniejszy błąd, w najlepszym razie - nieporozumienie.

Rzeczywiście, po to korzysta się z profesjonalnych pośredników, czyli w tym wypadku towarzystw, by uwolnić się od konieczności poznawania tajników inwestycyjnej sztuki. Ale podstawowa wiedza o mechanizmach rządzących rynkiem i o tym, co się na nim dzieje, jest konieczna. Inaczej mnóstwo sygnałów wskazujących, jaki może być los naszych pieniędzy, naszych oszczędności, będzie dla nas nieczytelnych. Albo w ogóle do nas nie dotrze. To może przypominać wędrówkę ślepca górską, krętą ścieżką. A czy komuś naprawdę zależy na tym, aby dorobić się guza na głowie i dziur w portfelu?

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy