Wczoraj Seimas, litewski parlament, przyjął ustawę o elektrowni atomowej, która umożliwi budowę nowej siłowni na terenie likwidowanej Ignalińskiej Elektrowni Atomowej. W inwestycji, oprócz Litwinów, mają też uczestniczyć Estończycy, Łotysze oraz Polacy.
Ustawa przewiduje, że Litwa w tym projekcie będzie miała co najmniej 34 proc. udziałów. Resztą po równo mają podzielić się Polska, Łotwa i Estonia. Nasz rząd, podobnie zresztą jak partnerzy z Rygi i Tallina, był przeciwny, aby zakres udziału w inwestycji określać poprzez ustawę.
Na 6 lipca przewidziane jest spotkanie premierów czterech zainteresowanych krajów, podczas którego planowane jest podpisanie wspólnej deklaracji w sprawie budowy nowej elektrowni atomowej na Litwie.
Według wstępnych obliczeń, pierwszy reaktor nowej siłowni ma być zbudowany około 2015 roku, lecz w przyjętej wczoraj ustawie żadna data nie jest wymieniana. Natomiast dwa tygodnie temu unijny komisarz ds. energetyki Andris Piebalgs w wywiadzie dla łotewskiego dziennika "Diena" powiedział, że najwcześniej prąd z Ignaliny może popłynąć w 2017 r.
Szacuje się, że koszt budowy elektrowni atomowej może wynieść nawet 4 miliardy euro. Moce produkcyjne obiektu mają sięgnąć 1600 MW. Pierwszy reaktor w Ignalinie został wyłączony już trzy lata temu. Z kolei drugi ma, zgodnie z planem, zostać zamknięty w 2009 r. Całe przedsięwzięcie to element strategii krajów nadbałtyckich i Polski, zakładającej zmniejszenie energetycznej zależności od Rosji.