"Wczorajsza sesja chyba ostatecznie rozwiała nadzieje na szybkie zaatakowanie 4000 pkt. Teraz inwestorów powinien martwić fakt jak bardzo oddalimy się od tej granicy. Wczorajsze notowania zakończyły się prawie 1,8% spadkiem tuż nad barierą 3800 pkt. Za wczorajszą przecenę winić można zawirowania na scenie politycznej oraz pogorszenie nastrojów na światowych giełdach. O ile kryzys polityczny został chwilowo zażegnany, o tyle nastroje światowe uległy dalszemu pogorszeniu" - ocenił analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego (BDM) Łukasz Musialski.

Musialski podkreślił, że na wczorajszej sesji indeksy amerykańskie zanotowały bardzo duże spadki (DJIA -1,09%, S&P 500 -1,42%, Nasdaq -1,16%) i zakończyły sesje w okolicach minimów dziennych. Także indeks giełdy tokijskiej spadł o 1,1%.

"Do tak zdecydowanej przeceny przyczyniły się kolejne problemy związane z rynkiem kredytów hipotecznych oraz niepomyślne prognozy czołowych firm dotyczące zysków w II kwartale. Tak więc trudno przed dzisiejszą sesją być optymistą. Zapewne będziemy świadkami reakcji łańcuchowej tzn. spadków na większości giełd europejskich w tym także polskiej. Kluczowym wsparciem na indeksie powinien okazać się poziom 3750 pkt. Hamulcowym przeceny powinny być spółki paliwowe na skutek wzrostów cen ropy" - uważa analityk BDM.

Musialski dodaje, że w tym nie najlepiej zapowiadającym się dniu będziemy świadkami 34 już debiutu w tym roku. Tym razem będzie to Makrum - bydgoska firma, zajmująca się produkcją maszyn i urządzeń specjalistycznych dla przemysłu okrętowego i wydobywczego. (ISB)

lk