Dopiero tuż przed pierwszym posiedzeniem Sejmu po przerwie wakacyjnej Andrzej Lepper zamierza odpowiedzieć na list premiera, Roman Giertych - do 10 sierpnia. Pierwszy już jednak ocenił, że warunki, od spełnienia których Jarosław Kaczyński uzależnił dalszy los koalicji rządowej, są nie do zaakceptowania.
Przypomnijmy, premier w liście skierowanym do koalicjantów, liderów LiS-u, zażądał, aby koalicja opowiedziała się przeciw powołaniu komisji śledczej, która miałaby zbadać legalność działań CBA związanych z tzw. aferą gruntową. Oczekuje również, że partnerzy koalicyjni poprą w parlamencie ustawy związane z reformą finansów publicznych.
- Jarosław Kaczyński potrzebuje Samoobrony bez Andrzeja Leppera i Ligi Polskich Rodzin bez Romana Giertycha - komentuje Ryszard Kalisz z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Tym posunięciem premier wskazuje, że lekceważy Leppera i Giertycha, ale jednocześnie puszcza oko do pozostałych członków partii, że ich przygarnie - tłumaczy.
Jak reagują posłowie Prawa i Sprawiedliwości na deklarację Andrzeja Leppera o przesłaniu odpowiedzi dopiero pod koniec sierpnia? - Te wypowiedzi mają charakter emocjonalny - mówi Karol Karski z PiS.- Jeżeli popatrzymy na wcześniejsze deklaracje Andrzeja Leppera, to zauważymy, że się one ciągle zmieniają. Ale my nie nakłaniamy Samoobrony, żeby pozostała w koalicji, to jej suwerenna decyzja - komentuje poseł.
Co się stanie, jeśli Samoobrona nie zaakceptuje warunków, co zrobi PiS? - Rząd mniejszościowy nie byłby w stanie dobrze rządzić, więc nie wykluczamy jesiennego terminu wyborów- mówi Karski.