Podjąłem decyzję, że najlepszym rozwiązaniem obecnego kryzysu politycznego będą przedterminowe wybory. Chyba że nasi koalicjanci zgodzą się jednak na warunki, które im przedstawiliśmy - stwierdził premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Wprost". Fragment rozmowy tygodnik opublikował już wczoraj na swoich stronach internetowych.
Przeglądanie kalendarza
Wciąż jednak nie wiadomo, kiedy Polacy mogliby ruszyć do urn. "Nasz Dziennik" donosił niedawno o dacie 30 września. Aby taki scenariusz był realny, Sejm musiałby skrócić swoją kadencję już na pierwszym posiedzeniu po wakacjach - 22-24 sierpnia. Takie rozwiązanie oznaczałoby, że PiS nie udałoby się uchwalić w tej kadencji już żadnych istotnych ustaw, w tym reformy finansów publicznych. Dlatego też w spekulacjach pojawiają się inne terminy: 18 listopada i 21 października. Premier pytany wczoraj o datę wyborów, odpowiedział: - W dalszym ciągu nie wiem, czy będą one niedługo, czy za dwa lata, chociaż to "niedługo" jest znacznie bardziej prawdopodobne - stwierdził. Szef rządu zaprzeczył, że gotowe są już wnioski o dymisję ministrów z partii koalicyjnych. - Nie nastąpił jeszcze ostateczny rozpad koalicji - zaznaczył.
Na wcześniejsze wybory nie zgadzają się koalicjanci PiS. - Absolutnie z koalicji nie wychodzimy, nie złamaliśmy przecież umowy koalicyjnej - mówił wczoraj Andrzej Lepper po spotkaniu klubu parlamentarnego Samoobrony. Partia w dalszym ciągu domaga się powołania sejmowej komisji śledczej ds. afery gruntowej i działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego wobec jej przewodniczącego. Tego samego żąda Liga Polskich Rodzin. PiS uważa, że byłoby to podważanie znaczenia CBA.
Trudne liczenie głosów