Amerykańscy przedsiębiorcy w lipcu zwiększyli liczbę miejsc pracy o 92 tys., mniej niż prognozowano, a stopa bezrobocia niespodziewanie wzrosła do 4,6 proc. Obie te informacje wskazują na ochłodzenie koniunktury na rynku pracy w USA.
Stopa bezrobocia, według piątkowego raportu Departamentu Pracy, spadła po raz pierwszy od kwietnia. Również w czerwcu powstało w USA mniej miejsc pracy, niż pierwotnie informowano. Lipcowy wynik jest rezultatem pierwszego od półtora roku spadku liczby etatów w administracji rządowej. Wolniej też rosło zatrudnienie w usługach. Spowolnienie w tej branży potwierdził Institute for Supply Management. Jego indeks spadł w lipcu do 55,8 pkt, z 60,7 pkt w czerwcu.
Płace wzrosły w lipcu o 3,9 proc. w stosunku rocznym. Poziom zatrudnienia i płac mają kluczowe znaczenie dla powstrzymania wydatków konsumpcyjnych przed dalszym spadkiem. W II kwartale wzrosły one jedynie o 1,3 proc., najmniej od ponad roku. Ekonomiści uspokajają, że stopa bezrobocia nawet przy wolniejszym tempie wzrostu zatrudnienia powinna ustabilizować się na obecnym poziomie, bo mniej ludzi niż w poprzednich latach wchodzi na rynek pracy.
Piątkowy raport z tego rynku powinien zmniejszyć obawy członków Federalnego Komitetu Rynku Otwartego, ustalającego stopy procentowe, że niskie bezrobocie i wyższe koszty pracy będą powodowały wzrost inflacji. W tej sytuacji niemal powszechnie oczekuje się, że bank centralny nie zmieni stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu wyznaczonym na przyszły tydzień.
Ze strony rynku pracy nie ma bowiem zagrożeń dla poziomu inflacji, zwłaszcza że w budownictwie mieszkaniowym zatrudnienie spada w wyniku przedłużającego się kryzysu w tym sektorze.