Rosyjskiemu systemowi bankowemu grozi kryzys - ostrzega Giennadij Mielikjan, zastępca prezesa tamtejszego banku centralnego. Jego zdaniem, pożyczkodawcy z Rosji pożyczają za dużo środków z rynków międzynarodowych.

Kwota zagranicznych kredytów zaciąganych przez rosyjskie banki wzrosła do 110 miliardów dolarów. To ponad dwa razy więcej niż w analogicznym momencie w zeszłym roku. Łączny rozmiar pożyczek, jakie wzięły tamtejsze instytucje finansowe, wynosi średnio 15 proc. ich aktywów. Jednak w niektórych bankach stosunek ten sięga 30 proc. Mielikjan nie podał do publicznej informacji, jakich banków dotyczy taka sytuacja, ale nazwał ją "bardzo złą". Jak ustalił dziennik "Wiedomosti", największy współczynnik zagranicznego zadłużenia występuje w banku MDM, Russkij Standard, Alfa oraz Ursa.

Z opinią zastępcy banku centralnego nie zgadza się Oleg Wjugin, były szef nadzoru finansowego Rosji, obecnie kierujący radą nadzorczą MDM Banku. - Rosyjski system bankowy jest bardzo kruchy, a tego typu wypowiedzi mogą mu znacznie zaszkodzić - ocenia wystąpienie Mielikjana Oleg Wjugin. Władze monetarne, aby ustabilizować sytuację na rynku, wpompowały nań w czwartek 169,7 miliarda rubli, czyli 6,6 mld USD.

Niepokojących informacji dostarcza również raport o rezerwach walutowych. Ich poziom spadł w tym tygodniu o 5,5 mld USD, do 414,7 mld USD. To największa zniżka w tym roku. Za spadkiem rezerw stoi głównie wyprzedaż dolarów, czym bank centralny chciał pomóc wzmocnić rubla. - Jeśli sytuacja będzie wyglądała podobnie przez kolejne trzy miesiące, będziemy mieli ogromny kryzys - prognozuje Aleksiej Ju, makler z moskiewskiego banku inwestycyjnego Aton.