Zabiegi rządów kilku państw na czele z Paryżem i Warszawą spowodowały przesunięcie terminu liberalizacji unijnego rynku przesyłek o wadze poniżej 50 gr z 2009 na 2011 r. Polska wywalczyła dodatkowe opóźnienie - do 2013 r.
Rywale u bram
Nie od dziś wiadomo, że konkurencja czeka na otwarcie polskiego rynku. Rejestr operatorów pocztowych prowadzony przez Urząd Komunikacji Elektronicznej liczy 170 podmiotów, z których część należy do dużych, europejskich grup logistycznych. Dla nich polski rynek jest atrakcyjny z uwagi na stały wzrost liczby przesyłek na mieszkańca w roku (tzw. wskaźnik postażu). W 2005 r. wynosił on 94,8, w 2006 r. - już 130,2. Szansą dla prywatnych firm jest także niezadowolenie Polaków z usług państwowego monopolisty. Opublikowane w maju badania UKE pokazały, że pogorszyła się terminowość doręczeń.
Więcej czasu na inwestycje
Z tego też powodu rząd zabiegał o wydłużenie terminu, w którym miała nastąpić pełna liberalizacja. Chodziło o to, żeby państwowy operator dalej miał wyłączność na przesył lekkich listów (m. in. rachunków, pism procesowych czy faktur). - Późniejsza liberalizacja pozwoli Poczcie Polskiej na realizację strategii rozwoju, zakładającej m.in. wdrożenie nowego modelu logistyki, która zapewni osiąganie odpowiedniej jakości usług - tłumaczy Radosław Kazimierski, rzecznik operatora.