W poniedziałek dało się zauważyć wyczekiwanie na sezon wyników za III kwartał, rozpoczynający się dziś publikacją sprawozdania przez Alcoa, giganta z branży metalowej. Wczoraj jego notowania w pierwszej części sesji szły w dół prawie o 2 proc. To pokazuje, z jak dużym niepokojem inwestorzy czekają na to, co pokażą spółki. Ta ostrożność nie może też dziwić, skoro przez ostatnie tygodnie S&P 500 poszedł w górę o 10%. Po ustanowieniu nowego rekordu hossy na wykresie tygodniowego MACD utworzyła się negatywna dywergencja. Występuje ona niezbyt często. Jest sygnałem zapowiadającym w najlepszym razie wyhamowanie zwyżkowej tendencji, a w najgorszym wypadku jej odwrócenie. Prawdopodobieństwo tego drugiego wariantu wzrosłoby, gdyby S&P 500 nie był w stanie utrzymać się ponad przebitym szczytem z lipca tego roku. Wczoraj w pierwszej połowie dnia indeks wrócił nieco poniżej tego poziomu. Jeśli okaże się, że już następnego dnia po pokonaniu oporu notowania zamykają się poniżej niego, otrzymamy zły sygnał na przyszłość. Na razie trzeba przyjąć, że piątkowa sesja otworzyła drogę do dalszego sukcesywnego wzrostu. Co ciekawe, takie negatywne dywergencje na tygodniowym MACD widoczne są również na niektórych indeksach z rynków wschodzących. Tak jest w przypadku brazylijskiej Bovespy czy singapurskiego Straits Time.

Tutaj też trzeba się spodziewać wyhamowania tempa zwyżki, a w przypadku powrotu indeksów poniżej szczytów z lipca zmiany trendu na zniżkowy. Zastanawiające jest tempo, w jakim inwestorzy windują notowania w Brazylii, jednym z ważniejszych rynków wschodzących. Przez ostatnie 12 miesięcy poszły w górę o 77 proc. Biorąc pod uwagę długość trwania hossy oraz to, że od jej początku tamtejszy indeks wzrósł już 6-krotnie, jest to wynik imponujący. Skłania jednocześnie do zastanowienia, czy inwestorzy jednak nie przesadzają z optymizmem. Symptomatyczne jest to, że w dwóch poprzednich przypadkach (wiosną 2006 r. oraz latem tego roku), gdy 12-miesięczna zmiana była tak wysoka, na rynek przychodziły silne zniżki.

PAKIET