Brak umowy w sprawie polsko-litewskiego mostu energetycznego oraz porozumienia dotyczącego budowy elektrownii w Ignalinie i przystąpienie do spółki Sarmatia nowych inwestorów - to wszystko, co przyniósł pierwszy dzień szczytu energetycznego w Wilnie.
Brak mostu zaszkodzi
Brak ustaleń w sprawie połączenia systemów przesyłowych Polski i Litwy może, zdaniem Antanasa Valionisa, byłego szefa dyplomacji litewskiej, a obecnie ambasadora w Polsce, wpłynąć na pogorszenie stosunków między Warszawą a Wilnem. Od rana trwały negocjacje pomiędzy stronami, jednak do późnego wieczoru nie zapadły żadne decyzje. Pierwotnie planowano podpisać umowę w sprawie mostu o godz. 16.00 czasu polskiego.
Przeciąga się też sprawa ustaleń związanych z budową nowej elektrowni atomowej w Ignalinie. Według litewskiego premiera Gediminasa Kirkilasa, umowa w sprawie nowej siłownii jądrowej na Litwie będzie podpisana najwcześniej w listopadzie. W ubiegłym tygodniu w Wilnie minister gospodarki Piotr Woźniak powiedział, że jeśli Polska nie otrzyma 1-1,2 tys. MW mocy z nowej elektrowni w Ignalinie, to projekt mostu energetycznego między Polską a Litwą opóźni się. Jednak w ocenie Valionisa nie chodzi o ilość energii. - Polska w ten sposób albo usiłuje wycofać się z planowanych projektów, albo jest to chwyt wyborczy - uważa litewski ambasador w Polsce.
Obecnie w gronie inwestorów litewskiej siłowni oprócz Polaków są jeszcze kraje nadbałtyckie. Na szczycie w Wilnie chęć przystąpienia do projektu wyraziła też Ukraina. Wcześniej podobne deklaracje padały z ust władz białoruskich. Jednak uczestnicy przedsięwzięcia sceptycznie wypowiadali się na temat nowych wspólników.