Ale dlaczego BDM bździe zabiegał o pieniądze od giełdowych graczy? Przecież Prokom Investment dałby 100 mln zł bez problemu, tym bardziej że stopy zwrotu mają być tak wysokie...
Bo jesteśmy profesjonalnym pośrednikiem. Namawiamy przecież firmy, żeby korzystały z naszych usług i wchodziły na giełdę. Nie byłoby w porządku, gdybyśmy sami inaczej postąpili. Giełda jest właściwym miejscem dla BDM nie tylko jako firmy inwestycyjnej, ale także jako emitenta.
Kiedy w takim razie można spodziewać się oferty publicznej i wejścia BDM-u na giełdę?
Emisja dla Prokomu powinna dojść do skutku w połowie listopada, gdy upłynie ustawowy termin ewentualnego sprzeciwu ze strony KNF. Następnie odbędzie się kolejne zgromadzenie akcjonariuszy, które zadecyduje, aby walory BDM-u znalazły się w obrocie giełdowym i wyrazi zgodę na podwyższenie kapitału poprzez emisję akcji. Po złożeniu prospektu emisyjnego nadzorca musi go zatwierdzić, a to trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy. Dlatego realną perspektywą dla debiutu BDM na GPW wydaje się przełom pierwszego i drugiego kwartału przyszłego roku.
Jak BDM chce wydać pieniądze od inwestorów?
Większość z nich będzie przeznaczona na inwestycje bezpośrednie. Ale wydamy te pieniądze także na poprawę jakości świadczonych usług, w tym polepszenie infrastruktury informatycznej oraz poszerzenie budowanej od dwóch lat sieci mobilnych konsultantów. W trakcie realizacjiJakie fundusze to będą? Również otwarte?
Na razie tylko fundusze zamknięte. Przed dwoma miesiącami złożyliśmy wniosek do KNF na trzy fundusze zamknięte. Jeden to fundusz zalążkowy, który chcemy wtłoczyć w ramy funduszu inwestycyjnego. Kolejne dwa fundusze związane są z deweloperką - komercyjny (centra logistyczne) oraz mieszkaniowy.
Jaka będzie ich wartość?
Pierwszy fundusz skupi się na inwestycjach w projekty zalążkowe - już o nim rozmawialiśmy (jest wart 20 mln zł). Następnie jego wartość byłaby zwiększana. A jeśli chodzi o fundusze deweloperskie, to te pierwsze mają mieć wartość po kilkanaście milionów złotych.
Ale wtłoczenie funduszu zalążkowego (Satus spółka komandytowo-akcyjna) współfinansowanego z pieniędzy unijnych w ramy funduszu inwestycyjnego jest niezgodne z ustawą o funduszach inwestycyjnych...
To fakt. Zaproponowaliśmy jednak kilka rozwiązań - w skrócie polegających na wniesieniu aportu przez Satusa do funduszu inwestycyjnego. Które rozwiązanie zaakceptuje KNF, zależy od sposobu interpretacji przepisów.
Poza tym Satus chce stać się autoryzowanym doradcą na NewConnect i zamierza wprowadzać na ten rynek m.in. spółki, w których będzie miał większościowy pakiet akcji. A to jest niezgodne z regulaminem NewConnect.
Nie widzimy tu konfliktu interesów. Dlatego też wysłaliśmy w poniedziałek pismo do giełdy, w którym przedstawiliśmy nasze argumenty wraz z propozycjami zmian w regulaminie. Liczymy na ich uwzględnienie.
Kiedy można spodziewać się, że pierwsze trzy fundusze ruszą?
To zależy od przebiegu procesu licencyjnego przed KNF. Może jeszcze w tym roku.
Czy drobni inwestorzy będą mogli nabywać certyfikaty?
Tak, bo taka jest idea tworzenia TFI. Część certyfikatów na pewno obejmie BDM, aby dać w ten sposób rekomendację, że to dobry biznes. Chcemy tworzyć dla naszych klientów niszowe produkty, bo standardowe już mamy w ofercie jako dystrybutorzy funduszy funkcjonujących towarzystw. Nie chcemy ich powielać.
Do tej pory BDM skupiał się na klientach indywidualnych, drobnych. Jednak generują oni obecnie jedynie około jednej trzeciej obrotów na GPW. Pozostała część przypada w równym stopniu na krajowe instytucje finansowe i podmioty zagraniczne. Czy BDM zamierza obsługiwać na większą skalę także takich klientów?
Jak najbardziej tak. Zaczniemy od naturalnych partnerów - spółek z grupy Prokomu. Do tej pory byliśmy za małym podmiotem, by obsługiwać ich przedsięwzięcia, jak np. emisję Petrolinvestu. Rozmawiamy też z kilkoma zarządzającymi funduszami, aby fundusze te stały się również naszymi klientami.
Dziękuję za rozmowę.
fot. A. Węglewska