Minister transportu nie miał i nie ma zamiaru podejmować na nowo negocjacji z GTC - mówi Piotr Stomma, wiceminister transportu.
3 października 2007 r. sąd uchylił decyzję ministra transportu Jerzego Polaczka o wygaśnięciu koncesji na budowę i eksploatację autostrady płatnej A1 na odcinku Gdańsk-Toruń. - Nie znamy jeszcze uzasadnienia wyroku, ale wszystko wskazuje na to, że sąd doszedł do wniosku, że koncesja nie wygasła. Oznacza to, że firma Gdańsk Transport Company ma prawo do wykonania i eksploatacji spornego odcinka autostrady, jednak rząd nie podpisze umowy z GTC - stwierdza Stomma.
Minister przypomina, że podstawowym warunkiem, by koncesja nie została unieważniona, jest zawarcie umowy na wykonanie drogi. Ustawa o autostradach płatnych i krajowym funduszu drogowym stanowi, że jeżeli umowa nie jest zawarta w ciągu pół roku od momentu uzyskania koncesji, to z mocy prawa taka koncesja wygasa. Ponadto w 2005 r. ustalono, że koncesjonariusz ma prawo renegocjować i zawrzeć umowę nie później niż w kilka miesięcy po uzyskaniu rozliczenia finansowego pierwszego odcinka. Tamten termin upłynął w 2005 r.
- To nieprawda. Nie było takich ustaleń - odpowiada Ewa Łydkowska, przedstawicielka GTC. Jej zdaniem, firmie trudno się nieustannie ustosunkowywać do wciąż nowych argumentów ministra transportu. Łydkowska podkreśla, że od momentu objęcia urzędu przez Polaczka rząd nie podjął żadnych negocjacji z GTC. Stomma przyznaje - rzeczywiście, takich rozmów nie było. - Uznaliśmy, że to nie ma sensu, biorąc pod uwagę efekty wcześniejszych negocjacji, i zawiadomiliśmy o tym koncesjonariusza - dodaje minister. Stomma uważa, że decyzja o zerwaniu rozmów z firmą Gdańsk Transport Company leży w interesie społecznym, gwarantuje bowiem, że autostrada A1 powstanie do 2010 r. - Ten termin jest realny, bo Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła już przetarg na wykonanie spornego odcinka Nowe Marzy-Toruń o długości 61 km - twierdzi Piotr Stomma. Dodaje jednak, że GTC podważa decyzje środowiskowe dotyczące budowy A1, co może spowodować pewne opóźnienia.
- Naszym zdaniem, decyzje środowiskowe były wydane niezgodnie z prawem. Realizacja decyzji obarczonej błędem formalnym i merytorycznym jest niemożliwa i raczej w tym należałoby upatrywać powodów ewentualnych opóźnień - stwierdza Łydkowska.