Po wyborach próbuje się szkodzić tym, którzy przejmą władzę - tak poseł Tadeusz Jarmuziewicz (ekspert Platformy Obywatelskiej w dziedzinie transportu) komentuje decyzję o unieważnieniu przetargu na obwodnicę Warszawy S8. - Ja bym tę umowę podpisał. W takich sprawach trzeba się wykazać odwagą polityczną. Co prawda, wykonawcy zaproponowali cenę o 20 proc. wyższą od kosztorysu, ale moim zdaniem eksperci mogli nie doszacować wartości inwestycji - dodaje Jarmuziewicz.
Nie da się taniej
Specjaliści uważają, że drogi S8 nie da się zrealizować taniej, a decyzja o unieważnieniu ma charakter polityczny. Zwracają uwagę, że zapadła dzień po wyborach, a Generalna Dyrekcja dysponowała rezerwą w wysokości 400 mln zł na pokrycie ewentualnych wyższych kosztów inwestycji, a tyle właśnie wynosiła różnica między kosztorysem a najtańszą ofertą.
Istnieniu rezerwy nie zaprzecza Andrzej Maciejewski, rzecznik prasowy GDDKiA. - To, że była rezerwa, nie oznacza, że możemy w niefrasobliwy sposób wydawać pieniądze podatników - mówi Maciejewski. Jego zdaniem, są sygnały świadczące o tym, że w kolejnym przetargu wystartują inne konsorcja i zaoferują niższą cenę.
Nowy przetarg oznacza sześciomiesięczne opóźnienie w realizacji inwestycji. Obwodnica ma połączyć Warszawę z autostradą A2, która dotrze w okolice miasta w 2010 r. Teraz ten termin jest zagrożony.