- Mimo ogromnych środków wydawanych na liczne programy wsparcia Unia Europejska jest ciągle obszarem niskiego wzrostu gospodarczego, zwłaszcza na tle USA i Azji - mówi Hubert Szlaszewski z Sekretariatu Generalnego Komisji Europejskiej. Bruksela pragnie temu zaradzić poprzez reformę unijnego budżetu - tak aby dostosować go do zmieniających się potrzeb. Dopiero potem KE zdecyduje, czy i kiedy można zwiększyć składki.
Wcześniej zostaną przeprowadzone publiczne konsultacje. Analiza wydatków i zasobów ma ułatwić sformułowanie nowych priorytetów oraz wykazać, jak lepiej wykorzystać środki wpłacane do budżetu przez państwa członkowskie. Zdaniem Szlaszewskiego, należy doprowadzić do uproszczenia sposobu konstruowania budżetu. - System rozmaitych rabatów w składkach jest zupełnie nieczytelny dla podatnika - mówi przedstawiciel KE.
Szlaszewski uważa, że nie należy przykładać zbyt wielkiej wagi do tzw. strategii lizbońskiej. - W Lizbonie entuzjastycznie założono, że dzięki inwestycjom w innowacje i kapitał ludzki wkrótce dogonimy Stany Zjednoczone - mówi Hubert Szlaszewski. Jego zdaniem, jeśli Unia chce sobie zapewnić rozwój w dłuższej perspektywie, inwestowanie w nowoczesność jest konieczne, jednak po rozszerzeniu EU równie istotne są fundusze strukturalne. - Nowe kraje członkowskie tak samo jak nowoczesnych technologii potrzebują środków na rozbudowę infrastruktury. Dzięki budowie autostrad przez wiele lat rozwijały się takie państwa jak Hiszpania czy Irlandia - mówi Szlaszewski.
Bruksela jest zaniepokojona starzeniem się społeczeństwa. KE przewiduje, że w 2050 r. Polska będzie miała 33 mln obywateli, czyli o 5 mln mniej niż obecnie, a osoby w wieku powyżej 65 lat będą stanowiły 30 proc. mieszkańców. Zdaniem unijnych ekspertów, konieczne będzie otwarcie unijnych rynków pracy na imigrantów.