Krzeszowicki dystrybutor mrożonek zarobił na czysto w III kwartale tego roku prawie 0,4 mln zł. To dwukrotnie więcej niż w analogicznym okresie 2006 roku. Przychody wyniosły 25 mln zł wobec 31,5 mln zł rok wcześniej. Narastająco po trzech kwartałach Jago ma około 2,3 mln zł zysku netto (0,8 mln zł przed rokiem). Obroty sięgnęły 86,3 mln zł i były o 18 proc. niższe niż rok temu.

Dlaczego spadają obroty i rosną zyski? Zarząd Jago tłumaczy, że spółka koncentruje się na bardziej rentownej części biznesu. W coraz większym stopniu sprzedaje mrożonki w formule logistycznej, a nie handlowej. W przypadku tej pierwszej, Jago nie jest właścicielem towaru, a przychodem jest tylko wartość świadczonej usługi (zależy od ilości przewiezionych towarów). W formule handlowej, Jago ma na własność towar, a przychodem jest wartość sprzedanych produktów.

W czerwcu zarząd dystrybutora odwołał tegoroczne prognozy wyników (zakładały, że Jago zarobi na czysto nieco ponad 5,7 mln zł przy przychodach wynoszących 135,5 mln zł). Tłumaczył, że prognozowane wyniki opierały się na założeniu, iż w 2007 roku funkcjonować już będzie nowo wybudowany magazyn w miejscowości Bieniewo Parcela pod Warszawą. Tymczasem budowa ruszyła dopiero we wrześniu. Ma się zakończyć w maju 2008 roku.

Inwestorów nie zachwyciły wyniki Jago. Wczoraj walory spółki wyceniono na 4,25 zł, po spadku kursu o 4,3 proc.