Po wstępnych danych o dochodach budżetu na koniec października Ministerstwo Finansów spokojne jest o prognozę na cały rok i nie zamierza dokonywać żadnych korekt - dowiedział się "Parkiet".
W projekcie przyszłorocznego budżetu zapisano jedyne na razie oficjalne szacunki wykonania tegorocznej ustawy budżetowej. MF oszacowało m.in., że dochody będą ostatecznie o 6,8 mld zł wyższe niż plan i wyniosą niespełna 235,8 mld zł. Optymizmu resortu nie popsuły nawet prognozy gorszego wykorzystania środków z Unii Europejskiej, które od tego roku księgowane są w budżecie państwa (w sumie napłynąć ma do nas 9,3 mld zł zamiast spodziewanych 14,7 mld zł). Ubytek zrekompensować mają z nawiązką wpływy podatkowe. MF szacował, że tylko z tytułu VAT i akcyzy budżet zarobi o 7,6 mld zł więcej, niż planowano.
Niepokój ekonomistów wywołały jednak wczorajsza wypowiedź wiceminister finansów Elżbiety Suchockiej-Roguskiej o "słabszych" październikowych dochodach. Tymczasem to właśnie w październiku następuje kumulacja wpływów z VAT (wtedy, w cyklu kwartalnym, rozliczają się mali podatnicy i rolnicy "ryczałtowi"). Dochody z tak powszechnej taksy, jaką jest VAT, są dobrym miernikiem kondycji gospodarki. Tymczasem większość ostatnich danych makroekonomicznych wskazywała na lekkie pogorszenie koniunktury.
Niższe dochody w połączeniu z problemami z uzyskaniem planowanych wpływów z prywatyzacji (do końca października sięgnęły niespełna 1,9 mld zł, wobec 3 mld zł planu) oznaczałyby wzrost potrzeb pożyczkowych. W konsekwencji emisje obligacji skarbowych mogą być większe niż dotychczas.
Inwestorzy mogą się o tym przekonać najwcześniej w przyszłym tygodniu. Wówczas MF zaoferuje dziesięcioletnie obligacje o zmiennym oprocentowaniu (wstępna podaż szacowana jest na 1,5-3 mld zł). Tydzień potem na rynek wypuszczona będzie nowa seria stałokuponowych "pięciolatek (plan emisyjny mówi o podaży rzędu 1,5-2,5 mld zł). Równocześnie resort finansów kończy przygotowania do emisji obligacji na rynek japoński (odbył się właśnie promujący roadshow).