Akcje Groclinu potaniały o 7,8 proc., do 38,58 zł, w okolice pięcioletniego minimum. Spadek wywołał skonsolidowany raport kwartalny: mimo niewielkiego wzrostu przychodów zysk od lipca do końca września wyniósł zaledwie 3 tys. zł wobec 1 mln zł rok temu.
Zawiniły koszty związane bezpośrednio z produkcją. Marża brutto na sprzedaży spadła z 8,2 proc. przed rokiem do 5,5 proc. Producent tapicerki samochodowej tłumaczy, że wynik obciążyły silna złotówka, brak pracowników produkcyjnych na polskim rynku i koszty inwestycji na Ukrainie.
Bez Dyskobolii byłaby strata
Wynik netto Groclinu "oczyszczony" ze zdarzeń jednorazowych i kosztów finansowych byłby znacznie gorszy - bez tych czynników firma straciłaby w III kwartale około 3 mln zł. Zysk producenta tapicerki poprawiły dodatkowe przychody klubu sportowego Groclin Dyskobolia, który jest spółką zależną Groclinu. Firma ta zarobiła w III kwartale 5,2 mln zł dzięki "sprzedaży wartości niematerialnych i prawnych".
- Chodzi o transfery piłkarzy Dyskobolii - wyjaśnia Jerzy Pięta, rzecznik Groclinu. - Znaczny udział w tej kwocie miały przychody z transferu Bartosza Ślusarskiego, który został sprzedany angielskiemu klubowi West Bromwich Albion - dodaje. Nie ujawnia za ile, ze względu na tajemnicę handlową (według portalu Sport.pl chodzi o kwotę 680 tys. funtów, czyli 3,5 mln zł). Groclin już wcześniej zarabiał znaczące kwoty na transferach piłkarzy Dyskobolii, m.in. Andrzeja Niedzielana (1 mln euro) i Grzegorza Rasiaka.